Przez tydzień, codziennie, trzeba było interweniować w łódzkim Zarządzie Dróg i Transportu, żeby usunięto śnieg z ulic: Kasprzaka i Bardowskiego. Urzędnicy odpowiedzialni za odśnieżanie miasta ignorowali, jak tylko mogli mieszkańców osiedla Koziny – przez całą zimę pług był tam tylko raz, a usunięcia hałd zmrożonego śniegu łodzianie też nie mogli się doprosić.

Jest cud! Po tygodniu przypominania, napominania, wydzwaniania wreszcie wielki sukces zarządu dróg – śnieg jest wywożony. Ale dlaczego tak długo trzeba było na to czekać? Bardzo wiele ulic jest dosyć wąskich – tłumaczy rzecznik Zarządu Dróg i Transportu Arnold Lorenc. Nie pozwala to na wjechanie ciężkiego sprzętu - zaznacza.

Dziś nagle i niespodziewanie ulice Kasprzaka i Bardowskiego musiały się samoczynnie poszerzyć, bo ciężki sprzęt już jest. Mieszkańcy, którzy ze zdumieniem obserwowali pracującą ekipę, nie zostawili na urzędnikach suchej nitki. Teraz dopiero, jak już się każdy mordował po tym śniegu? – pyta retorycznie jeden z łodzian. To porażka, po co to robić? Szkoda pieniędzy i roboty – wyraża swoje zdanie mieszkanka osiedla. Podatki się płaci, a władza nic nie robi – podsumowuje przechodzień.

I trudno oprzeć się wrażeniu, że urzędnicy czekają na wiosenne roztopy, które załatwią sprawę zapuszczonych ulic i parkingów, skutych lodem. Skoro tak, to po co odśnieżać miasto przez całą zimę? Przecież można by zaoszczędzić ciężkie pieniądze.