Najwyższa Izba Kontroli dyscyplinuje rząd w sprawie funkcjonowania armii. Fragmenty raportu NIK o wykonaniu budżetu za zeszły rok przytacza dziś "Rzeczpospolita". Kontrolerzy stwierdzili, że w zeszłym roku wojsko dostało prawie 2 miliardy złotych mniej, niż wynikało to z założeń ustawy budżetowej.

Teoretycznie wojsko musi dostać określoną w ustawie kwotę, jednak z raportu NIK wynika, że nie otrzymało tych pieniędzy. Prawo nie zostało złamane, bo sami eksperci Izby stwierdzili, że są wątpliwości w interpretacji, czy ustawa mówiąc o zapisaniu w budżecie konkretnej kwoty, nakazuje też jej faktyczne wydanie.

Rzecznik Izby Paweł Biedziak podkreśla też, że samo wykonanie budżetu MON kontrolerzy ocenili pozytywnie. Wzięli jednak pod uwagę kryzys światowy. Mimo to zawnioskowali do Rady Ministrów, by podobne niedofinansowanie się nie wydarzyło. Kolejny rok, w którym oszczędzałoby na wojsku, mógłby być groźny dla bezpieczeństwa obywateli - mówi Biedziak.

W kryzysowym 2009 roku sytuacja w jednostkach wojskowych była rzeczywiście dramatyczna. Choć pensje pozostały niezmienione, na funkcjonowanie armii i zakupy nowego sprzętu wpłynęło dwa razy mniej pieniędzy, niż powinno.

Klich: Stoczyliśmy heroiczny bój o finanse wojska

Trzeba mieć albo amnezję, albo złą wolę, żeby w tej chwili o tym przypominać, zapominając o tym, jaki dramatyczny bój toczył się w ubiegłym roku, w styczniu i w lutym, o każdą złotówkę dla wojska - komentuje sprawę minister obrony narodowej Bogdan Klich.

Bogdan Klich twierdzi, że udało się poprawić sytuację finansową armii w tym roku. Pierwszy raz od 20 lat przeprowadzono dokładny audyt w resorcie. Okazało się, że wiele złotówek jest wydawanych nieracjonalnie, czyli że w Ministerstwie Obrony Narodowej za moich poprzedników było marnotrawstwo - mówi.

Minister nie widzi nic złego w złamaniu ustawy o finansowaniu armii, bo oszczędności na wojsku sprawiły, że nie jesteśmy drugą Grecją.

Piotr Świątkowski