Mieszkańcy ogródków działkowych przebywają tam nielegalnie a warunki w jakich mieszkają zagrażają nie tylko im, ale też ich otoczeniu - alarmuje NIK. Zdaniem inspektorów, nikt nie kontroluje również Polskiego Związku Działkowców - wynika z raportu najwyższej Izby Kontroli.

Wina, zdaniem NIK, leży po stronie gminnych urzędników, którzy przymykają oko na nielegalne altany i rządzących, którzy nie znowelizowali ustawy o ogródkach działkowych. W efekcie gminy nie mają pojęcia jaką powierzchnię zajmują ogródki na ich terenie, nie wiedzą ile osób może tam mieszkać, nie zapewniają im wody, odbioru ścieków czy śmieci, nie mówiąc o dojazdach, na przykład dla karetek. Ci ludzie często mieszkają w budynkach, które są zbudowane nie tylko nielegalnie, ale w sposób bardzo prowizoryczny, zagrażający ich bezpieczeństwu oraz bezpieczeństwu otoczenia - wylicza Jacek Jezierski, prezes NIK.

Poza kontrolą jest też Polski Związek Działkowców, ponieważ w ustawie nie wskazano instytucji, która mogłaby nadzorować to, co się w nim dzieje. NIK zwraca również uwagę na nieuregulowany status prawny wielu działek położonych w atrakcyjnych punktach miast. Ostatni projekt zmian w ustawie o ogródkach działkowych, posłowie odrzucili ponad rok temu.