Zmarł drugi płetwonurek z grupy, która nurkowała wczoraj po południu w jeziorze Hańcza w okolicach wsi Błaskowizna na Suwalszczyźnie. Trzech nurków zeszło na głębokość około 100 metrów. Gdy jeden z nich źle się poczuł, zaczęli się wynurzać. Jeden z mężczyzn zmarł zaraz po wynurzeniu, drugi - w nocy w szpitalu.

Policja wyjaśnia teraz, co dokładnie się wydarzyło. Funkcjonariusze będą m.in. przesłuchiwać trzeciego płetwonurka z tej grupy, a także nurków z innych grup pływających tego dnia w Hańczy. Nie można wykluczyć, że nurkowie zmarli z powodu zbyt szybkiego tempa wynurzania. Z tego powodu co roku w Hańczy ginie kilku płetwonurków.

Śledztwo w sprawie utonięcia nurków wszczęła Prokuratura Rejonowa w Suwałkach. Śledztwo będzie dotyczyć nieumyślnego spowodowania śmierci.

Jezioro Hańcza jest najgłębszym jeziorem w Polsce (108,5 metra). Jest bardzo lubiane przez płetwonurków, ze względu na swoją specyfikę - nagłe spady i ostre zbocza. Około 400 metrów od brzegu jeziora od strony Błaskowizny jest nagłe, kilkudziesięciometrowe zbocze, tzw. ściana, uznawana przez fachowców za bezpieczną. Co roku giną tam jednak płetwonurkowie.