Zamiast wyrzucać świąteczne jedzenie, można je zamrozić. Pobyt w zamrażarce nie zaszkodzi barszczowi, bigosowi, zupie krem, krokietom czy pierogom. Jak mrozić, by po jakimś czasie znów cieszyć się smakiem świąt? Dobre rady dla słuchaczy RMF FM ma Katarzyna Daniłowicz, właścicielka restauracji Komosa Bistro we Wrocławiu. Restauratorka zdradziła nam też m.in. jak z czerstwego chleba zrobić pyszny pudding i podała przepis na dojrzewającą domową wędlinę.

Paweł Pyclik, RMF FM: Co możemy zrobić, żeby jedzenie się nie zmarnowało?

Katarzyna Daniłowicz: Jest dosyć dużo różnych sposobów. Niektóre dania możemy po prostu zamrozić, jeżeli zrobiliśmy ich trochę za dużo. Są takie, które bardzo dobrze znoszą mrożenie pod warunkiem, że zrobimy to tak jak należy. Na przykład pierogi, bigos, kapusta z grochem, kapusta z grzybami. Oczywiście musimy pamiętać o paru rzeczach. Nigdy nie mrozimy rzeczy, które już raz były mrożone. Czasami zdarzają się ryby, które wyglądają na świeże, a są po prostu rozmrożone. Nie polecam mrożenia sałatek. Można zamrozić też panierowane krokiety, wszystkie zupy typu krem albo barszcz czy rosół.

Jak mrozić, żeby te potrawy po wyciągnięciu z zamrażarki dobrze smakowały?

Pierogi najlepiej na surowo. Rozkładamy je pojedynczo na blaszce. W domu jest często bardzo trudno to zrobić bo mamy małe zamrażarki. Ale na przykład 30 pierogów możemy poukładać obok sobie tak, żeby one po prostu zamarzły pojedynczo. Blachę należy wysmarować olejem, po zamrożeniu możemy wrzucić je do woreczka i nie zajmują dużo miejsca. Każdy jest osobno więc się nie sklejają. Takie pierogi musimy gotować zamrożone. Jeżeli byśmy je wcześniej rozmrozili będą się rozwalać. Niestety, mrożenie najgorzej znoszą pierogi ruskie. Ziemniaczany farsze nie lubią pobytu w zamrażarce.

Co jeszcze oprócz zamrażania możemy zrobić z daniami, których zrobiliśmy za dużo?

Sporo rzeczy przerobić na coś innego. Jeżeli na przykład zostały nam jakieś ścinki wędlin, mięs czy kiełbasy, możemy sobie to wszystko przesmażyć i przygotować z tego bigos w nowy rok. Świetnym pomysłem jest też deser z czerstwego chleba. Absolutnie go nie wyrzucajmy. Możemy przygotować brytyjski bread and butter pudding, czyli taki pudding maślano- chlebowy zalany sosem angielskim. Jest to taki bardzo świąteczny deser, dlatego że tam jest też bardzo dużo cynamonu i rodzynek. Ten chleb po prostu zyskuje tam naprawdę wspaniałe drugie życie. Takiemu deserowi, który dosłownie pachnie świętami, mało kto jest się w stanie oprzeć. Przerobić można też ryby panierowane. Chociażby dorsza czy karpia. Możemy z nich zrobić rybę po grecku. Będzie to zupełnie inne danie i na pewno nie będzie monotonnie, a też w jakiś sposób wykorzystamy to co nam zostało.

Bread and Butter Pudding

Najlepiej sprawdzi się białe pieczywo, również tostowe i chałka. Domieszka pieczywa ciemnego oczywiście też może być, według gustu i uznania.

Możemy zbierać resztki chleba przez cały tydzień, pozwalając im swobodnie się wysuszyć. Ważne, żeby chleb był pokrojony na kromki - gdy bochenek wyschnie za mocno w całości, nie da się go pokroić, gdyż za bardzo się kruszy.

Składniki na 4 - 6  porcji:

750 ml l śmietanki (30 proc. - 36 proc. tłuszczu)

750 ml mleka

200 g cukier biały

8 żółtek  (białka zachować - gdy poleżą tydzień w lodówce będą doskonałe na bezę lub macaronsy)

1/2 laski wanilii lub dobry ekstrakt waniliowy/pasta waniliowa

2 całe jaja

50 g rodzynek lub suszonej żurawiny, lub mix wg uznania

150 ml soku jabłkowego - może być surowy lub z kartonu/można zastąpić wodą

1 - 1 1/2 bochenka chleba, czerstwego i pokrojonego na kromki

150 g masła

100 g brązowego cukru

15 g cynamonu mielonego

Sposób wykonania:

Żółtka wybić do osobnej miski, wymieszać. Śmietankę, mleko, cukier i wanilię (przekrojoną na pół wzdłuż) zagotować. Pilnować, żeby nie wykipiało. Gdy zawrze, od razu zestawić z ognia. Do 8 żółtek dodać trochę gorącej śmietany z mlekiem, wymieszać i całość przelać z powrotem do wrzącej śmietany z mlekiem, cały czas mieszając. Uważać, żeby nie przegrzać od spodu.

Żeby żółtka zagęściły nam masę i powstał krem angielski, powinniśmy mieć na tym etapie 85-95 stopni (możemy sprawdzić termometrem, jeśli taki posiadamy).

Odmierzyć 500 ml kremu - będzie naszym sosem do gotowego puddingu.

Resztę schłodzić (powinien być chłodny lub max letni), dodać 2 całe jaja, mieszać rózgą do całkowitego wymieszania.

Rodzynki zalać gorącym sokiem, odstawić do napęcznienia.

Każdą kromkę nasmarować z obu stron masłem. Cukier brązowy wymieszać z cynamonem i panierować w nim kromki z obu stron. Na spód keksówki lub blaszki (może też być naczynie ceramiczne lub szklane do zapiekania) nalać trochę kremu z jajami, na tym układać po skosie kromki panierowane w cynamonowym cukrze. Posypać połową rodzynek i zalać połową soku z nich. Na to wylać 1/2 pozostałego kremu i znowu ułożyć warstwę kromek, posypać rodzynkami i na to wylać pozostały krem z jajami. Dobrze jest przed pieczeniem docisnąć pudding od góry i pozostawić na godzinę, tak by kromki nasiąknęły sosem i przestały wypływać na wierzch.

Piec w 160 stopniach około 30-40 minut aż pięknie się zarumieni z góry.

Można jeść od razu na gorąco, polany ciepłym sosem angielskim lub z gałką lodów waniliowych. Jeśli chcemy go ładnie podać, trzeba schłodzić go w lodowce do następnego dnia - wtedy pięknie się kroi. Najlepiej smakuje podgrzany. Można też przyrządzić go w mniejszych ceramicznych foremkach jednoporcjowo.

Dojrzewająca domowa wędlina

Możemy użyć:

Wołowiny (np. rostbef, karkówka, polędwica)

Piersi z kaczki lub gęsi

Schabu wieprzowego lub karkówki

Co jeszcze:

Sól

Cukier

Sól peklowa - opcjonalnie

Zioła i przyprawy - według uznania

Mięso myjemy, osuszamy. Sól mieszamy z cukrem w równych proporcjach. Do takiej mieszanki dodajemy zgniecione w moździerzu lub świeżo i grubo zmielone przyprawy, według uznania. Do kaczki świetnie sprawdzi się też np. skórka otarta z pomarańczy. 

Możemy dodać odrobinę soli peklowej - ale nie jest to konieczne.

Tak przygotowaną mieszanką obkładamy równomiernie mięso (warstwa ok 1 cm z każdej strony) i marynujemy od 24 do 36 godzin w lodówce. W połowie mięso należy obrócić. Mięso wypuści dużo soków. Im większy kawałek mięsa, tym dłuższy czas w soli z cukrem.

Po marynowaniu opłukujemy mięso, osuszamy i możemy jeszcze raz obtoczyć w ulubionych przyprawach (lub uwędzić na zimo, jeśli mamy taką możliwość). Wkładamy w gazę lub pończochę i wieszamy w chłodnym, przewiewnym miejscu na tydzień. lub, w przypadku dużych kawałków mięsa nawet 2 - 3 tygodnie. 

Po upływie tego czasu nasza wędlina jest gotowa do konsumpcji. Kroimy ją w cieniutkie plastry.

Pozostałą część przechowywać w gazie w lodówce, do 2 tygodni.

Opracowanie: