Jedna osoba została zatrzymana ws. napisów, które pod koniec września pojawiły się na gmachu resort edukacji. To aktywistka kolektywu "Stop Bzdurom".

Pod koniec września na murach MEN nieznani sprawcy wypisali farbą szereg imion, a także namalowali napis "Twoje dziecko LGBT plus". Imiona miały przypominać o osobach, które popełniły samobójstwo, ponieważ były prześladowane ze względu na swoją orientację seksualną. Monitoring zarejestrował, że napisy na budynku umieściły trzy zamaskowane osoby - dwóch mężczyzn i kobieta.

Kolektyw "Stop Bzdurom" poinformował na Facebooku, że w związku z tą akcją o godz. 6 rano policja weszła do mieszkania jednej z aktywistek. "Aktywistce przeszukano mieszkanie, a ją samą zatrzymano do czynności prowadzonych w jednej z warszawskich prokuratur" - czytamy.

Stołeczni policjanci potwierdzają, że zatrzymali kobietę podejrzaną o namalowanie graffiti na budynku MEN-u.

Podczas przesłuchania odmówiła składania jakichkolwiek wyjaśnień. Usłyszała natomiast zarzut uszkodzenia zabytku. Śledczy uznali, że jej działanie miało charakter chuligański. Po przesłuchaniu została zwolniona. Musi jednak wpłacić 10 tysięcy złotych poręczenia majątkowego i ma policyjny dozór. Grozi jej 8 lat więzienia.

Dzień po zdarzeniu szef MEN Dariusz Piontkowski ocenił, że umieszczenie napisów na gmachu ministerstwa nie było aktem desperacji czy wzburzenia emocjonalnego, a zaplanowaną akcją wandali. Ci, którzy niszczą zabytki, są po prostu barbarzyńcami - zaznaczył.

Policja informowała, że osoby, które popełniły czyn, będą ścigane z art. 288 Kodeksu karnego. Przepis ten mówi, że: "kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Natomiast w wypadku przestępstwa mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.