Po kilku tygodniach wojny pomiędzy radnymi, a prezydentem Mysłowic doszło do porozumienia w sprawie światła. W najbliższych dniach, wyłączone z początkiem marca uliczne latarnie, znów będą świecić.

Obie strony przyznają, że wspólny język pomógł im znaleźć szok po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Podczas nadzwyczajnej sesji rady miejskiej,prezydent Mysłowic zrezygnował z zaciągnięcia kredytu na obsługę kosztów bieżących. Działanie ulicznego oświetlenia, będzie finansowane z rezerwy budżetowej.

Zmiany w budżecie zaakceptowane przez prezydenta i przegłosowane przez radnych, trafiły już do wojewody. Gdy uchwały zostaną zaakceptowane, na ulicach Mysłowic znów będzie jasno.

Spór w Mysłowicach trwał od końca lutego. Pierwszego marca przy kilkunastu ulicach zgasły latarnie. Po kilku tygodniach zaniechano także sprzątania tych ulic. Sprawa została skierowana między innymi do prokuratury. Interwencje żadnych instytucji nie przynosiły jednak efektu. Urzędnicy poszli po rozum do głowy dopiero po narodowej tragedii.