Jest 3 miesięczny areszt dla mężczyzny, który w Poznaniu strzelał z wiatrówki do ludzi. Prokurator postawił mu wcześniej zarzut usiłowania zabójstwa. Zarzut został wzmocniony po opinii biegłego. Wcześniej 23-letni Poznaniak miał odpowiadać za ciężkie uszkodzenie ciała i sprowadzenia zagrożenia dla zdrowia i życia. Bez zmian pozostał inny zarzut - posiadania narkotyków. Teraz mężczyźnie grozi nawet dożywocie. Stan postrzelonego 55-latka jest ciężki.

W sobotę wieczorem do szpitala trafił mężczyzna ranny w klatkę piersiową. Okazało się, że obrażenia są poważne i konieczna jest operacja. Uszkodzone zostało m.in. płuco. Lekarze twierdzą, że stan pacjenta jest nadal ciężki, ale już stabilny.

Więcej szczęścia miała inna ofiara - 26-letni rowerzysta. Został trafiony w plecy, sam pojechał do szpitala i po opatrzeniu mógł wrócić do domu.

Policjanci na podstawie słów świadków zaczęli poszukiwania wokół skrzyżowania ulic Kochanowskiego i Sienkiewicza, gdzie padły strzały. Odwiedzali w tym rejonie dom po domu. W końcu trafili do znanych im z innych spraw dwóch mężczyzn - 20- i 23-latka. Byli pijani. Mieli w domu wiatrówkę, ale też marihuanę. Policja sprawdza, czy nie byli pod wpływem narkotyków.

W niedzielę, gdy mężczyźni wytrzeźwieli, został przeprowadzony eksperyment procesowy. Wtedy okazało się, że strzelał tylko jeden z zatrzymanych i to on usłyszał najpierw zarzuty spowodowanie poważnego uszczerbku na zdrowiu, stworzenia zagrożenia dla życia i zdrowia oraz posiadania narkotyków. Te pierwsze zostały jednak wzmocnione do usiłowania zabójstwa. Grozi mu dożywocie. Jego kolega odpowie tylko za posiadanie marihuany.

Prokurator złożył też wniosek o areszt dla 23-latka. Sąd podejmie decyzję we wtorek.

(az)