Październik to praktycznie martwy sezon na Mazurach. Turystów jest niewielu, choć ci, którzy zdecydują się na przyjazd, mogą liczyć na spore zniżki. To także czas, gdy wielu mieszkańców regionu zaczyna gwałtownie szukać pracy.

Krutyń - jedna z najpiękniejszych miejscowości na Mazurach, leżąca na jednym z najbardziej malowniczych szklaków kajakowych. Latem przez tę wieś w ciągu jednego dnia przepływa nawet 2 tys. kajaków. Teraz najwyżej kilkadziesiąt i to jedynie w weekendy. A przy obsłudze spływów kajakowych pracuje ponad połowa z 250 mieszkańców Krutyni. Dla nich jesień to czas, gdy rozglądają się za innym zajęciem, tak jak np. pan Marek. Latem zarabiałem 2, czasem 2,5 tys. złotych miesięcznie. To za mało, by odłożyć na zimę, więc szukam jakiejś innej pracy - mówi. W ubiegłym roku poszukiwania zakończyły się porażką, żona pana Marka musiała wyjechać do pracy za granicą.

Część osób rejestruje się w urzędach pracy. W powiecie mrągowskim, na terenie którego leży m.in. Krutyń, we wrześniu przybyło 200 bezrobotnych. Stopa bezrobocia wynosi tam ponad 17 proc. Na terenie tego powiatu leżą też Mikołajki - tu również po sezonie sytuacja nie wygląda dobrze. Latem przez Mikołajki przewija się kilkadziesiąt tysięcy turystów. Teraz ich nie ma, więc np. połowa restauracji i barów jest po prostu zamknięta. Otworzą się dopiero wiosną. Te, które działają, świecą pustkami - i zwalniają pracowników. Obroty spadły praktycznie do zera. Latem zatrudnialiśmy 12 osób, teraz tylko dwie - mówi Krystyna Chojnacka, współwłaścicielka jednej z mikołajskich restauracji.

Więcej pustych pokoi jest także w hotelach, choć one jeszcze w tym miesiącu ratują się, urządzając konferencje i spotkania dla firm oraz zielone szkoły. Jednak ceny i tak obniżyły - średnio o 20-30 proc. Ich właściciele przyznają - teraz jest jeszcze nienajgorzej. Ale za 2-3 miesiące zacznie się naprawdę martwy sezon. Doświadczenia z ubiegłych lat pokazały zaś, że turyści wrócą tu dopiero w maju.