Sejmowa komisja śledcza ds. nacisków ponownie przesłuchała Ludwika Dorna (koło Polska Plus), który za rządów PiS był wicepremierem, szefem MSWiA i marszałkiem Sejmu. Dorn zeznawał już przed komisją - pod koniec stycznia. Powiedział wówczas m.in., że nie był świadkiem ani nie miał pośredniej wiedzy, żeby premier Jarosław Kaczyński wywierał nielegalne, pozaprawne naciski na kogokolwiek.

Po tym przesłuchaniu Dorn przesłał pismo do szefa komisji z prośbą o możliwość wygłoszenia publicznego oświadczenia. Teraz - jak tłumaczy - chciał zaprzeczyć hipotezie, że jako marszałek jeszcze przed finałem akcji CBA ws. afery gruntowej zaplanował wyznaczenie po jej realizacji dodatkowego dnia obrad Sejmu, po to, aby można było uchylić immunitet ówczesnemu ministrowi rolnictwa Andrzejowi Lepperowi. Dorn twierdzi, że istniała potrzeba pilnego uchwalenia ustaw m.in. o finansach publicznych i tylko stąd wynikała jego decyzja.

Do finału głośnej tzw. afery gruntowej doszło 6 lipca 2007 r. CBA, podstawiając swoich agentów, wykryło, że dwóch mężczyzn, powołując się na wpływy w ministerstwie rolnictwa, oferowało za łapówkę przekształcenie gruntów na Mazurach z rolnych na budowlane. Łapówka miała być dla ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Na skutek - jak wówczas mówiono - przecieku akcja została przerwana.

Mężczyzn - Piotra Rybę i Andrzeja K. - skazano w procesie o płatną protekcję, Lepper został zdymisjonowany (ówczesny premier Jarosław Kaczyński uznał, że jest on w kręgu podejrzeń). Afera spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, w wyniku których władzę przejęła PO z PSL.