350 tysięcy złotych - tyle kosztował pierwszy dzień zimy w Lublinie. To trzy razy więcej niż każdy przeciętny dzień zimy. 41 solarek dużych, 11 małych, 4 równiarki, jedna ładowarka 320 tys. m2 odśnieżonych chodników - tak wygląda wczorajszy bilans. Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy deklarują władze Lublina.

A mimo to miasto było sparaliżowane. Dlaczego? Wszystkiemu winni są kierowcy tirów - tłumaczą urzędnicy.

Ratusz zrzuca na nich winę, bo - jak podkreślają - ciężarówki w ogóle nie powinni jechać tranzytem przez miasto, wszak wiadomo było, że będą śnieżyce. Poza tym - tłumaczył wiceprezydent Krzysztof Żuk - mieli letnie opony. I po trzecie, problem owszem był, ale nie mieście tylko poza nim.

Kierowcy ciężarówek nie kryją oburzenia. Za pośrednictwem reportera RMF FM Krzysztofa Kota pytają władze Lublina: jakie są zimowe opony do ciężarówek i od kiedy. Według nich urzędnicy szukają winnych, żeby mieć na kogo zrzucić winę.

Wczoraj miasto zablokowało wjazd tirom, aby można było odśnieżyć ulice. Wynajęto ciężki sprzęt, który ściągał ciężarówki również poza miastem. Urzędnicy żyją w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Niestety, z samopoczuciem mieszkańców ma to niewiele wspólnego.