W Lublinie wciąż nie powstały planowane orliki. Dwa boiska miały być gotowe pod koniec listopada. Jest styczeń, a firma, która wygrała przetarg, wciąż się nie wywiązała z zobowiązań. Roboty ledwie zaczęto. Miasto straciło milion trzysta tysięcy złotych ministerialnego dofinansowania.

Jedyne co miasto może to naliczać kary umowne. 1 procent wartości dziennie - z dwóch boisk to 30 tysięcy. Razem już jest milion. Jest, ale tylko na papierze, bo pieniądze trzeba jeszcze wyegzekwować. Postępowanie sądowe będzie trwało 10 lat. Mamy takie przypadki, kiedy z dwoma firmami sądzimy się siedem lat - z rozbrajającą szczerością przyznaje Tadeusz Dziuba, dyrektor miejskich inwestycji.

Nawet jeśli miasto zerwie umowę i ogłosi nowy przetarg, to znów może w nim wystartować ta sama firma i wygrać - bo nierzetelną firmę może wykluczyć tylko wyrok sądu. Podobną sytuację mieliśmy z pierwszym lubelskim orlikiem na Bronowicach - udało się go wybudować z prawie rocznym poślizgiem. Wszystko wskazuje na to, że tak będzie i tym razem, o ile w ogóle się uda.