51 celników z oddziałów w Dorohusku i Chełmie oskarżyła o korupcję lubelska Prokuratura Apelacyjna. Zarzuty dotyczą przyjmowania w okresie 10 lat pieniędzy w zamian za np. przyspieszenie odprawy na granicy. Szesnastu z oskarżonych tworzyło tzw. spółdzielnię - pieniądze z łapówek składali do wspólnej kasy, a po jakimś czasie dzielili się nimi między sobą.

Liczący około 200 stron akt oskarżenia został skierowany do Sądu Rejonowego w Chełmie. Zarzuty przyjmowania łapówek dotyczą lat 1997-2007.

Według ustaleń prokuratury, oskarżeni w różnych okresach czasu i w różnych sytuacjach przyjmowali od podróżnych zazwyczaj nieduże kwoty pieniędzy, np. kilkadziesiąt złotych lub 20-30 dolarów. Jeżyński powiedział, że łapówki te były - jak nazywali je oskarżeni - "zwyczajowe". Celnicy przyjmowali je w zamian za przychylność m.in. za przyspieszenie odprawy czy mniej wnikliwe kontrole podróżujących. Łączne kwoty przyjmowanych w ciągu kilku lat łapówek przez poszczególnych celników wahają się od kilku do kilkudziesięciu tysięcy dolarów i od kilku do kilkunastu tysięcy zł.

Siedmiu z oskarżonych złożyło wnioski o dobrowolne podanie się karze. Wszystkim grozi kara do 8 lat więzienia. Po postawieniu zarzutów funkcjonariusze celni zostali zawieszeni w czynnościach.

To już drugi akt oskarżenia w sprawie korupcji w oddziałach celnych w Chełmie i Dorohusku, skierowany do sądu przez lubelską prokuraturę apelacyjną. Poprzedni objął 48 celników.