Łódzka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tragicznego pożaru w jednej z łódzkich kamienic. W jego wyniku na miejscu zmarła pięcioletnia dziewczynka, a niespełna trzy dni później w szpitalu jej o rok młodsza siostrzyczka i 23-letnia matka.

Według śledczych przyczyną pożaru było prawdopodobnie zaprószenie ognia przez 46-letniego, pijanego lokatora kamienicy.

Tragedia rozegrała się w nocy z piątku na sobotę. Paliło się mieszkanie w kamienicy przy ul. Włókienniczej w centrum Łodzi. W wyniku pożaru tlenkiem węgla zatruła się młoda kobieta wraz z dwiema córkami w wieku niespełna czterech i pięciu lat, mieszkające piętro wyżej.

Cała trójka była nieprzytomna, wezwano pogotowie. Mimo reanimacji starszej z dziewczynek nie udało się uratować. 23-letnia matka i jej młodsza córka trafiły w bardzo ciężkim stanie do szpitali.

Niestety, mimo wysiłków lekarzy, kobieta i jej druga córka zmarły w poniedziałek wieczorem - mówi rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Prokuratura Łódź-Śródmieście prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia pożaru, który groził życiu i zdrowiu wielu osób i mieniu wielkich rozmiarów, a w wyniku którego śmierć poniosły trzy osoby.

Przeprowadzone zostały oględziny miejsca zdarzenia. Czekamy na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa, który ma się wypowiedzieć nt. przyczyny pożaru, ale już wstępne ustalenia wskazują, że prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia w mieszkaniu na pierwszym piętrze - powiedział Kopania.

46-letni mężczyzna, w którego mieszkaniu wybuchł pożar, nadal przebywa w szpitalu z poparzeniami dłoni. Strażacy znaleźli go na klatce schodowej. Był wówczas pijany; miał 2,7 promila alkoholu w organizmie.

Po wyjściu ze szpitala prawdopodobnie zostanie przesłuchany. Prokurator nie chciał ujawnić, czy zostaną mu przedstawione zarzuty.

Prokuratura ustaliła, że 23-letnia kobieta sama wychowywała dzieci, a jej mąż przebywa za granicą i został pozbawiony praw rodzicielskich. Kobieta w piątek, kilka godzin przed tragedią, wróciła do mieszkania, po tym jak jedna z jej córek przebywała w szpitalu. Rok wcześniej w innym tragicznym pożarze przy ul. Pomorskiej w Łodzi zginęła jej matka.