Pakiet onkologiczny to nieudany eksperyment i należy go jak najszybciej zakończyć – przekonuje Naczelna Rada Lekarska. Jednym z negatywnych skutków jest m.in. wydłużenie kolejek do lekarzy rodzinnych. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia odpowiada jedynie, że funkcjonowanie pakietu onkologicznego zostanie przez resort podsumowane około połowy kwietnia.
Zgodnie z założeniami pakietu pełną diagnostykę pacjenta z podejrzeniem choroby nowotworowej należy wykonać w ciągu 9 tygodni. Jeśli placówka medyczna nie zrobi tego w tym czasie, NFZ zapłaci jej jedynie 70 proc. stawki. Prezes fundacji 1 czerwca Piotr Piotrowski podkreśla, że sytuacje takie mogą mieć miejsce nie z winy placówki, a np. dlatego, że pacjent musi wyjechać.
Piotrowski przypomniał, że lekarz specjalista ma prawo wystawić pacjentowi kartę szybkiej diagnostyki i leczenia onkologicznego (karta DiLO) tylko w przypadku zdiagnozowania nowotworu, a nie - jak lekarz rodzinny - w przypadku podejrzenia choroby. W praktyce, jak przekonywał, powoduje to odsyłanie pacjentów przez specjalistów do lekarzy rodzinnych, by ci wystawili im kartę.
Jak wynika z danych fundacji Watch Health Care, po wejściu w życie pakietu do kilku dni wydłużył się czas oczekiwania na wizytę u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), z czym wcześniej nie było problemu. Według danych fundacji przewidziany w pakiecie czas 9 tygodni na diagnostykę pacjenta to w rzeczywistości 21-24 tygodnie.
Prof. Lucyna Kępka z Warmińsko-Mazurskiego Centrum Onkologii w Olsztynie uważa, że pakiet onkologiczny to "największy bubel biurokratyczny", jaki widziała w swojej karierze zawodowej. Jej zdaniem pakiet - poprzez nałożenie wymogów dotyczących m.in. wypełniania karty DiLO i zwołania konsylium w konkretnym momencie - karze lekarzy i ośrodki, które dotąd dobrze leczyły pacjentów.
Podkreśliła m.in., że po zwołaniu konsylium pacjent nie może mieć już w ramach pakietu wykonywanych żadnych badań, bo konsylium kończy etap diagnostyki. W sytuacji, gdy później potrzebne są dodatkowe badania, są one wykonywane na koszt świadczeniodawcy.
Ponadto po zakończeniu leczenia karta DiLO jest zamykana. W praktyce oznacza to, że pacjent z nawrotem choroby nie może mieć wykonanych badań w ramach tzw. szybkiej ścieżki, bo wcześniej musi ponownie otrzymać kartę.
Kępka zwróciła także uwagę, że w karcie można wpisać tylko jedną jednostkę chorobową, tymczasem w trakcie pogłębionej diagnostyki czasami okazuje się, że pacjent ma dwa nowotwory, dwóch różnych organów. W takiej sytuacji na wykonanie badań drugiego nowotworu pacjent musi ustawić się w "zwykłej", a nie "szybkiej" kolejce.
Na pakiet skarżą się także sami pacjenci. Jak mówi Ewa Borek z fundacji My Pacjenci, jednym z problemów pacjentów onkologicznych jest to, że nie wiedzą, jak długo będą czekać na konkretne badania. Na stronie NFZ, na której sprawdza się długość kolejek w konkretnych placówkach (kolejki.nfz.gov.pl), po zaznaczeniu zakładki "karta onkologiczna" pojawia się informacja "brak danych".
Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Macieja Hamankiewicza pakiet onkologiczny to "szczególny eksperyment medyczno-prawny prowadzony na żywym organizmie". Według niego to eksperyment nieudany i - ze względu na dobro pacjentów - należy go jak najszybciej zakończyć.
Jak przekonywał, dopiero po zniesieniu pakietu można zastanawiać się nad takimi rozwiązaniami, które z jednej strony, zgodnie z zapisem konstytucyjnym, zapewnią równy dostęp chorych do ochrony zdrowia, a z drugiej - poprawią los tych, których leczenie powinno być szybkie i nielimitowane. Jego zdaniem, zamiast pomóc pacjentom, pakiet onkologiczny pomoże zbilansować fundusz NFZ.
Według Hamankiewicza biurokratyczne procedury przewidziane w pakiecie mogą powodować opóźnienie leczenia pacjentów, którzy wymagają natychmiastowej pomocy.
Samorząd lekarski przygotowuje skargę do Trybunały Konstytucyjnego, by ten sprawdził zgodność z konstytucją zapisów pakietu onkologicznego. 10 kwietnia NRL zapozna się z treścią skargi i zdecyduje o skierowaniu do TK - powiedział.
Przepisy, które weszły w życie z początkiem roku, zakładają, że lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mają poszerzony katalog badań diagnostycznych, które mogą zlecić w celu szybszego wykrycia choroby nowotworowej. Lekarze POZ mają wykazywać się większą czujnością onkologiczną i zakładać pacjentom z podejrzeniem nowotworu karty DiLO, uprawniające ich do szybkiej ścieżki diagnostyki i terapii onkologicznej bez limitów.
Kartę może wydać także lekarz specjalista w poradni ambulatoryjnej (AOS), jeśli zdiagnozuje nowotwór złośliwy u pacjenta, którego leczy. Ponadto, pacjent może otrzymać kartę również w szpitalu - jeśli w wyniku hospitalizacji (nawet niezwiązanej z chorobą nowotworową) zostanie u niego wykryty nowotwór złośliwy. W takim przypadku warunkiem wydania karty jest potwierdzenie diagnozy.
Kartę mogą otrzymać również pacjenci z chorobą nowotworową, którzy leczenie rozpoczęli jeszcze przed 1 stycznia 2015 r.; w takim przypadku wystawia ją lekarz prowadzący leczenie w szpitalu.
Pacjenci z "zieloną kartą" są zapisywani do odrębnej, szybszej kolejki np. do diagnostyki, tak aby nie czekali w kolejce razem z pacjentami nieonkologicznymi.
(mpw)