Uczniowie bydgoskiej podstawówki numer 66 mają o kwadrans krótsze lekcje. To dlatego, że silny mróz wychłodził szkolne korytarze i klasy. Rozwiązanie teoretycznie idealne, bo zadowala i uczniów, i władze placówki.

Uczniowie do krótkich lekcji podchodzą bardzo racjonalnie. Ja lubię chodzić do szkoły, a z drugiej strony to też fajnie by było trochę odpocząć od lekcji - mówią reporterowi RMF FM Tomaszowi Fenske:

Zaległości w nauce będą mniejsze, niż gdyby lekcji nie było w ogóle, a i dzieci mniej czasu spędzają w wychłodzonej szkole. Nauczyciele prowadzą z dziećmi krótką gimnastykę, bo te marzną mimo cieplejszych ubrań – opowiada dyrektor placówki Małgorzata Pilewska:

Krótsze lekcje to wprawdzie krótsza, a więc niepełnowartościowa nauka, ale jest jeden podstawowy argument za skróceniem zajęć. Przepisy Ministerstwa Edukacji Narodowej stanowią jasno, że lekcje odwołane trzeba odrobić w pełnym wymiarze godzin. Tych skróconych nikt nie kontroluje.