Prezydent nie może pełnić w polityce zagranicznej "roli dekoracyjnej" - mówi wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Paweł Kowal z PiS. Kolejna odsłona sporu o rządzenie polską dyplomację zaczęła się, gdy premier Donald Tusk zapowiedział, że nie będzie blokował przystąpienia Rosji do OECD. Wzbudziło to zdumienie w Pałacu Prezydenckim i PiS.

Kowal przypomina, że konstytucja mówi o współdziałaniu prezydenta i premiera w prowadzeniu polityki zagranicznej. Przede wszystkim trzeba się tu odnosić do konstytucji, która ma konkretne zapisy. Nie przewiduje dla prezydenta żadnej roli dekoracyjnej. Przepis konstytucyjny nakłada obowiązek współdziałania.

Trudno się z tym nie zgodzić, tyle że konstytucja mówi o kierowniczej roli jednak Prezesa Rady Ministrów. W ustawie zasadniczej czytamy, że prezydent ratyfikuje umowy międzynarodowe, ale to premier jest właściwą osobą do zrywania i zawierania takich umów. O krok dalej niż Paweł Kowal idzie Przemysław Gosiewski, który zarzucił Donaldowi Tuskowi łamanie konstytucji.