Premier Izraela Ehud Barak i przywódca palestyński Jaser Arafat spotkają się w przyszłym tygodniu w amerykańskim Camp David. Rozmowy mają przygotować porozumienie pokojowe między obu stronami. Prezydent USA Bill Clinton będzie w nich pełnił rolę mediatora

Właśnie w Camp David, 22 lata temu, powiodły się negocjacje izraelsko-egipskie. Rozmowy palestyńsko-izraelskie mają rozstrzygnąć najważniejsze sporne kwestie, czyli kształt granic przyszłego państwa palestyńskiego, status Jerozolimy i los uchodźców palestyńskich. Arafat ostrzega, że jeżeli porozumienie nie zostanie podpisane do 13 września, to jednostronnie proklamuje powstanie państwa palestyńskiego. Palestyńczycy chcą ponadto, by Izrael jeszcze przed szczytem zwolnił palestyńskich więźniów i zezwolił na przyłączenie do Autonomii kilku wiosek pod Jerozolimą. Rząd Ehuda Baraka stoi jednak na stanowisku, że kwestie te będą mogły zostać rozstrzygnięte dopiero podczas szczytu.

"Jesteśmy zdecydowani zrobić wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić lepszą przyszłość Izraelowi dzięki porozumieniom pokojowym z wszystkimi naszymi sąsiadami. Jeśli to możliwe, bez narażania na niebezpieczeństwo naszych żywotnych interesów narodowych" - twierdzi premier Izraela.

Niezadowolony ze wznowienia rozmów pokojowych z Palestyną jest minister spraw wewnętrznych Izraela Nathan Sharansky, który zapowiedział wystąpienie z rządu Ehuda Baraka. Z tego samego powodu gabinet chcą opuścić dwie partie współtworzące koalicję.

Z Waszyngtonu relacjonuje korespondent radia RMF FM Grzegorz Jasiński

00:20