Referendum było uczciwe - tak o wczorajszym głosowaniu w sprawie

przyszłości Wschodniego Timoru powiedział Minister Spraw Zagranicznych

Indonezji Ali Alatas.

Od wyników referendum będzie zależeć czy Wschodni Timor stanie się

niepodległy, czy też zyska autonomię pozostając jednak pod

zwierzchnictwem Indonezji. We wczorajszym głosowaniu wzięło udział

ponad dziewięćdziesiąt osiem procent uprawnionych.

Dla ONZ, która nadzorowała przebieg referendum zakończenie głosowania

nie oznacza końca problemów. Teraz poważnym wyzwaniem jest -

teoretycznie proste - liczenie głosów. Problem polega na tym, że

najpierw wszystkie urny trzeba przywieźć do centrali w Dili. Do nocy

zdołano dostarczyć jedynie urny z najbliższych okolic miasta. Oznacza

to, że wyniki referendum mogą być znane później niż przewidywano.

Oficjalnie ma je ogłośić sekretarz generalny ONZ Kofi Annan.

Jednocześnie poinformuje on o decyzji Timorczyków władze Indonezji,

które przez prawie ćwierć wieku sprawowały brutalne rządy na wyspie, i

władze Portugalii, byłego kolonialnego zarządcę Timoru.