​Komisja całkowicie negatywnie oceniła postawę Bartłomieja Misiewicza. W dokumencie przedstawionym po posiedzeniu komisji zajmującej się wyjaśnieniem zarzutów stawianych Misiewiczowi, PiS stwierdza, że nie ma on kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa i innych sferach życia publicznego.

Komisja po wnikliwej analizie postępowania pana Bartłomieja Misiewicz całkowicie negatywnie oceniła jego postawę. W związku z tym Prawo i Sprawiedliwość stwierdza, że pan Bartłomiej Misiewicz nie ma kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa czy innych sferach życia publicznego - napisano w komunikacie na podsumowanie prac komisji zajmujących się sprawą Bartłomieja Misiewicza.

W wyniku oceny swojego zachowania pan Bartłomiej Misiewicz złożył rezygnację z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości - wskazano. Jak podano, rezygnacja została przyjęta.

Brudziński: Przepraszam

Brudziński na konferencji prasowej, na której poinformował o wynikach pracy komisji, odniósł się także do reakcji polityków PO.

W jego ocenie poruszenie wywołane całą sprawą należy traktować w "kategoriach diabeł w ornat się ubrał i ogonem na mszę dzwoni". Według Brudzińskiego słuchając polityków Platformy można odnieść wrażenie, że "oto stanęły polityczne dziewice, bez mała lilie niepokalane, które opinii publicznej będą starały się przedstawić taki oto obraz, że optymalnym rozwiązaniem z punktu widzenia jakości polskiej demokracji, czystości życia politycznego i społecznego jest umożliwienie powrotu do zasiadania w spółkach Skarbu Państwa, w administracjach państwowych i rządowych ludzi znanych chociażby z rozmów w ‘Sowa i Przyjaciele’".

Brudziński stwierdził, że PiS tym różni się od PO, że "w takich sytuacjach, jaka miała miejsce w związku z osobą Bartłomieja Misiewicza, PiS nie tylko potrafi wyciągnąć wnioski, czego najlepszym przykładem są prace tej komisji i rezygnacja (Misiewicza) z członkostwa w PiS, ale też umiejętność powiedzenia do opinii publicznej słów przepraszam".

Tym wszystkim Polakom, którzy poczuli się zażenowani, zdegustowani tym wszystkim, co się działo wokół osoby pana Bartłomieja Misiewicza chcemy powiedzieć: przepraszam - podkreślił Brudziński.

Chcę też zwrócić uwagę z jak bezwzględną konsekwencją pan prezes Jarosław Kaczyński w takich sytuacjach reaguje. Ta wczorajsza decyzja o powołaniu tej komisji i podjęciu stosownych działań jako żywo odbiega od postawy pana premiera Donalda Tuska i później premier Ewy Kopacz - powiedział.

Dlaczego powstała komisja?

Bezpośrednim impulsem do powołania specjalnej partyjnej komisji były doniesienia prasowe, według których Misiewicz został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa, gdzie miałby zarabiać 50 tys. zł miesięcznie. Informacjom dotyczącym wysokości wynagrodzenia zaprzeczał rzecznik PGZ. W środę wieczorem spółka poinformowała o rozwiązaniu umowy o pracę z Misiewiczem za porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym. Jak dodano rozwiązanie umowy nastąpiło na wniosek Misiewicza, "któremu nie przysługuje odprawa".

(łł)