Akcja ratunkowa w Tatrach. Służby ratunkowe dotarły do około 80 turystów, którzy utknęli na drodze do Morskiego Oka. Wśród nich jest 22 dzieci. Wysłano do nich samochody straży pożarnej i policji. Oświetlały turystom drogę do parkingu.

Akcja ratunkowa w Tatrach. Służby ratunkowe dotarły do około 80 turystów, którzy utknęli na drodze do Morskiego Oka. Wśród nich jest 22 dzieci. Wysłano do nich samochody straży pożarnej i policji. Oświetlały turystom drogę do parkingu.
Morskie Oko / Grzegorz Momot /PAP

Turyści znajdowali się na drodze do Morskiego Oka, która jest szerokim traktem pokrytym asfaltem. Najwyraźniej zapomnieli, że w Tatrach szlaki nie są oświetlone. Kiedy zapadł zmrok, zorientowali się, że nic nie widzą i nie mają latarek. Turystom nic się nie stało. Gdy wchodzili na szlak, byli informowani, że wozy, które mogły by ich zwieźć, jeżdżą do godziny 17.

Przez godzinę turyści, wśród których większość stanowią młodzi ludzie, siedzieli w barze na Polanie Włosienicy. Dopiero po godz. 18 zdecydowali się iść na dół. 

Turyści - jak ustalono - nie byli jedną zorganizowaną grupą. Jak mówi rzecznik zakopiańskiej policji Krzysztof Waksmundzki, osoby starsze i dzieci były zwożone samochodami, reszta osób pod nadzorem straży i policji maszerowała na dół. Nikomu nic się stało. Turyści po prostu źle zaplanowali swoją wycieczkę i zbyt późno udali się do Morskiego Oka. Na miejscu zastała ich noc i 9-stopniowy mróz i nie byli w stanie kontynuować wyprawy powrotnej - poinformował rzecznik. Turyści nie powinni być zaskoczeni panującymi warunkami, bo widzieli, gdzie idą i o której godzinie zapada zmrok - podkreśla rzecznik policji.

Droga do Morskiego Oka jest szeroka, wyasfaltowana, obecnie pokryta przez ubity śnieg. Trakt wiedzie przez las na długości ok. 7 km.

Dyżurny ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego podkreśla, że nie była potrzebna interwencja ratowników, ponieważ nikt nie doznał obrażeń. Jak jednak mówi, w tym przypadku miał miejsce "kompletny brak elementarnej wiedzy dotyczącej poruszania się w górach".

Na obszarze Tatrzańskiego Parku Narodowego jest zakaz poruszania się po zmroku. Takie wycieczki należy planować rano i brać pod uwagę aktualnie panujące warunki - przypomniał ratownik dyżurny TOPR.

To już druga taka akcja na drodze do Morskiego Oka. Poprzednio zmrok zaskoczył tam 150 turystów.

Zgodnie z polskim prawem akcje ratownicze nie są odpłatne. Gdyby taki przypadek zdarzył się np. na Słowacji, turyści musieliby zapłacić za koszty akcji.

(mpw)