Blisko stu mieszkańców Małopolski, w większości z Podhala, stanie przed sądem w związku z kupowaniem fikcyjnych praw jazdy na Ukrainie. Akt oskarżenia przeciwko 70 z nich trafił ostatnio do nowotarskiego sadu.

W tym gronie jest trzech organizatorów procederu. Wcześniej prokuratura w Nowym Sączu skierowała akt oskarżenia przeciwko trzem innym organizatorom, a ośmiu uczestników dobrowolnie poddało się karze. Prokuratura będzie kierowała kolejne wnioski o ukaranie, jednak na razie osoby, których dotyczą, są zagranicą.

Dla osób, które chciały szybko i bez zdawania żadnych egzaminów, organizowano wyjazdy na Ukrainę. Tam otrzymywali fałszywe zameldowanie, mieli przechodzić szkolenie i zdawać egzamin. Straż Graniczna zorientowała się jednak, że w ciągu kilku godzin pobytu za ukraińską granicą nie byli w stanie tego zrobić. Okazało się, że po wpłaceniu odpowiedniej kwoty w dolarach, wydawane im były oryginalne ukraińskie prawa jazdy, mimo że nie przechodzili żadnych szkoleń, badań ani egzaminów. Z tym dokumentem zgłaszali się zazwyczaj do starostw powiatowych w Zakopanem i Nowym Targu, gdzie na jego podstawie wydawano im polskie prawo jazdy.

Teraz wszystkie one zostały skonfiskowane, jako dowód przestępstwa, a prokuratura występuje do urzędów o ich unieważnienie. Po wydaniu przez sąd prawomocnego wyroku - wszystkie powinny stracić ważność - uważa rzecznik prokuratury okręgowej w Nowym Sączu Beata Stępień-Warzecha. Ci, którym zależało na szybkim zdobyciu legalnego, polskiego prawa jazdy, dobrowolnie poddali się karze. Tych jest jednak mniejszość. Pozostali muszą czekać na zakończenie procesu, który może potrwać kilka miesięcy.