Policjanci przyznają się do tego, że nie potrafią liczyć punktów karnych - ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna". Policyjna baza danych jest aktualizowana z opóźnieniem i dlatego funkcjonariusze nie potrafią ustalić, ile w danym momencie konkretny kierowca ma punktów karnych.

Szoferom pozostaje więc samemu liczyć swój "dorobek". Największy kłopot sprawia to tym, którzy notorycznie popełniają wykroczenia. Tacy kierowcy często nie wiedzą, kiedy i ile punktów ulega kasacji. Aktualności danych nie mogą być pewni nawet, występując do policji o zaświadczenie w tej sprawie.

Na dodatek olsztyński Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że nie można się tłumaczyć zaświadczeniem policyjnym, zawierającym nieaktualne informacje. Także zatrzymanie prawa jazdy nie może być cofnięte, w przypadku gdy punkty karne zostały w policyjnej ewidencji błędnie ujęte. Wyrok podtrzymał Naczelny Sąd Administracyjny. Zdania, co do takiej interpretacji, są podzielone.

Całe zamieszanie jest spowodowane przez przestarzałe procedury policyjne, które dopuszczają pięciodniowe opóźnienie w dostarczaniu informacji o nałożeniu mandatu i punktów karnych do centralnej bazy danych.