Szkoły wyższe wykorzystują atomowe plany rządu i organizują studia podyplomowe o energetyce jądrowej. Za kilka tysięcy złotych specem od atomu może zostać każdy. Nawet humanista - donosi "Metro".

"Dwusemestralne studia podyplomowe Podstawy Energetyki Jądrowej. Zgłoszenia przyjmujemy do 20 września" - tak reklamuje się w prasie Politechnika Gdańska. Koszt - 5,6 tys. zł. Już zgłosiło się 27 chętnych na 30 miejsc. Politechnika Wrocławska też uruchomiła podobne studia "Energetyka Jądrowa". Chętnych nie brakuje - jest już 26 studentów. Od wiosny rusza kolejny nabór.

Czy roczne studia podyplomowe wystarczą, aby stać się ekspertem od atomu i pracować w elektrowni? Absolwenci nie muszą przecież pracować bezpośrednio przy obsłudze reaktora. W elektrowni będą potrzebni pracownicy administracji, wiedza z dziedziny energetyki jądrowej im też się przyda, twierdzą uczelnie.

Dlaczego uczelnie zaczynają od płatnych podyplomówek zamiast od studiów dziennych? Tłumaczą, że nie chodzi o chęć szybkiego zarobku wynikającą z aktualnej koniunktury na atom. Żeby uruchomić na studiach zwykłych kierunek energetyki jądrowej musielibyśmy mieć stałą kadrę specjalistów z tej dziedziny, a jej nie mamy. A w przypadku studiów podyplomowych zawieramy po prostu umowy o dzieło z naukowcami ze Świerka, którzy przyjeżdżają do nas na weekendowe wykłady - mówi dr Maria Jędrusik z Politechniki Wrocławskiej.