Starosta tatrzański wszczął postępowanie wobec jednej ze stacji narciarskich z Białce Tatrzańskiej, która nielegalnie wykorzystywała wodę z potoku do śnieżenia swoich tras. To wynik kontroli przeprowadzonej przez Rejonową Dyrekcję Gospodarki Wodnej, o której reporter RMF FM Maciej Pałahicki informował już tydzień temu. Stacji grozi zakaz sztucznego naśnieżania.

Na szczęście nie ma obawy, że narciarze w Białce nie będą mieli po czym jeździć. Wszczęcie postępowania na terenie powiatu tatrzańskiego dotyczy tylko jednej, niewielkiej stacji narciarskiej - mówi starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski. Największa stacja narciarska w Polsce, jaką jest Kotelnica w Białce Tatrzańskiej, jest więc niezagrożona. Tam nadal można dośnieżać trasy narciarskie.

Jak już informowaliśmy, w związku z panującą suszą kontrolerzy Rejonowego Zarządu Gospodarki Wodnej sprawdzali stacje narciarskie na Podhalu. Wykryli kilka nieprawidłowości, ale to, co zobaczyli na stoku w Białce Tatrzańskiej przeszło ich najgorsze oczekiwania. Właściciele wyciągu zagrodzili potok i wybrali z niego całą wodę, żeby dośnieżyć swój stok narciarski.

Stacji grozi cofnięcie pozwolenia wodno-prawnego. Odzyskanie takiego zezwolenia jest bardzo kosztowne. Może też trwać wiele miesięcy. Tej zimy właściciele wyciągu nie będą już zapewne mogli dośnieżać swoich stoków. Mogą więc stracić też wielu klientów.