Setki osób pożegnały w Rybniku Eugeniusza Wróbla. O zabójstwo byłego wiceministra transportu podejrzany jest jego syn. W październiku zwłoki polityka wyłowiono z Zalewu Rybnickiego. To najbardziej kompetentny pracownik administracji rządowej jakiego kiedykolwiek mieliśmy. Człowiek rodzinny, z którym rozmawiało się tylko o sprawach ważnych - tak Wróbla wspomina jego przyjaciel Jerzy Polaczek. Były minister transportu podkreśla, że ta śmierć to wielka zagadka.

Piotr Glinkowski: Zagadka, tajemnica?

Jerzy Polaczek: Eugeniusz w najbliższych miesiącach, latach byłby ogromnie potrzebny dla spraw publicznych Polski, doradzania w sprawach najważniejszych.

Piotr Glinkowski: Śledztwo idzie bardzo powoli. Jak pan je ocenia?

Jerzy Polaczek: Nie jestem tutaj osobą, która chce komentować prace prokuratury.

Piotr Glinkowski: Teraz, kiedy dalej jest mnóstwo znaków zapytania, mnóstwo znaków zapytania odnośnie katastrofy smoleńskiej? Osoba Eugeniusz Wróbla faktycznie mogłaby przydać się w analizowaniu tych raportów, które trafiły do Polski?

Jerzy Polaczek: Polska straciła najbardziej kompetentnego wysokiego urzędnika administracji rządowej, który w sposób najbardziej kompleksowy znał problematykę lotnictwa.

Piotr Glinkowski: Czyli jego obecność w tej komisji byłaby nieoceniona?

Jerzy Polaczek: Jeśli rząd zwróciłby się do niego, zyskałoby na tym tylko niepodległe państwo.

Piotr Glinkowski: Rząd miał się zwrócić?

Jerzy Polaczek: Szkoda, że się nie zwrócił zaraz po zaistnieniu tej katastrofy. To również powinno być elementem pracy człowieka, którego żegnamy. Ja nie jestem wyznawcą teorii spiskowych, ale prawo lotnicze i procedury lotnicze rządzą się żelaznymi prawami, które polegają na tym, że jeśli się zgadza wszystko, to po prostu lot odbywa się bezpiecznie.

Piotr Glinkowski: Czy to mogło mieć związek? To też trzeba wyjaśnić?

Jerzy Polaczek: Uchylam się od tej odpowiedzi. To była również osoba, która w tej sprawie służyłaby ogromnie cennymi wnioskami, analizami, jak również rekomendacjami.