56-letni mieszkaniec Jawora (woj. dolnośląskie) oddał do apteki leki do utylizacji. Nie wiedział, że w opakowaniu - zamiast medykamentów - znajdowała się złota biżuteria należąca do jego zmarłego ojca. Dzięki uczciwości farmaceutki i sprawnym działaniom dzielnicowego rodzinna pamiątka wróciła do prawowitego właściciela.

W ubiegłym tygodniu do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Jaworze zgłosiła się farmaceutka jednej z aptek. Kobieta poinformowała, że mężczyzna w średnim wieku przyniósł leki do utylizacji. Zgłaszająca po pewnym czasie w jednym z pudełek znalazła złotą biżuterię. Kobieta nie wiedziała kim jest mężczyzna, dlatego poprosiła o pomoc w znalezieniu go policjantów.

Mundurowi przejrzeli monitoring, na podstawie którego ustalili wizerunek właściciela zguby. Nie udało się jednak ustalić personaliów mężczyzny. Jedynym punktem zaczepienia była charakterystyczna kurtka, jaką miał tego dnia na sobie.

Wczoraj dzielnicowy jaworskiej policji Damian Skowron podczas służby zauważył mężczyznę, który miał na sobie charakterystyczną kurtkę. 56-letni jaworzanin potwierdził, że jakiś czas temu oddał w aptece leki do utylizacji należące do jego zmarłego ojca. Mężczyzna wiedział, że ojciec posiadał złotą biżuterię, jednak nie mógł jej znaleźć, ponieważ nie znał miejsca jej przechowywania.

Dzielnicowy wraz z mieszkańcem Jawora udali się do apteki. Tam mężczyznę rozpoznała farmaceutka, która przyjmowała od niego leki. Kobieta nie zdążyła przekazać jeszcze biżuterii do Biura Rzeczy Znalezionych, z nadzieją, że mężczyzna przyjdzie może jeszcze do apteki.