Koniec drogowych szarży Jacka Kurskiego. Eurodeputowany z PiS nie będzie już przekraczał dozwolonych prędkości, bo… nie będzie siadał za kierownicą. Immunizowałem się na media i zatrudniłem kierowcę - przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM Andrzejem Piedziewiczem.

Jednocześnie Jacek Kurski stwierdził, że za czyny innych osób nie odpowiada i nie ma pewności, że jego kierowca zawsze będzie jeździł zgodnie z przepisami.

Przypomnijmy, ponad miesiąc temu Kurski tak bardzo spieszył się na otwarcie swojego biura poselskiego w Olsztynie, że złamał przepisy. Jechał za szybko, potem zaparkował w niedozwolonym miejscu i nie zapłacił za parkowanie. Europoseł tłumaczył, że pędził, bo nie mógł spóźnić się do biura.