Prokurator Ewa Wrzosek nie wyklucza skargi do europejskich instytucji na stosowaną wobec niej inwigilację. Agencja Associated Press podała, że polskie służby korzystały z systemu Pegasus do szpiegowania co najmniej dwóch osób: wspomnianej śledczej i mecenasa Romana Giertycha.

Tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku telefon Romana Giertycha został zhakowany. Celem ataków był też smarfon prokurator Ewy Wrzosek - podała Associated Press w artykule o wykorzystywaniu systemu szpiegowskiego Pegasus w Polsce. 

AP wskazuje, że ślady włamań na urządzenia znaleźli badacze organizacji Citizen Lab powiązanej z Uniwersytetem w Toronto. Citizen Lab nie podaje, kto zlecił ataki na urządzenia Giertycha i Wrzosek, producent systemu - firma NSO - też nie informuje, kto jest jej klientem, ale wskazuje, że pracuje wyłącznie z agencjami rządowymi. 

Wymieniona w artykule AP prokuratur Ewa Wrzosek nie jest zaskoczona jego treścią. Jak mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Rochem Kowalskim, potwierdza on tylko jej wcześniejsze podejrzenia. Powiedziała nam, że w listopadzie dostała informację do producenta smartfona, że jej telefon może być inwigilowany i zgłosiła to do prokuratury. 

"Oczywiście nie mam złudzeń, że prokuratura aktualnie pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry, a więc najprawdopodobniej zleceniodawcy tego rodzaju działań, nie ma ani interesu, ani chęci w wyjaśnieniu tego rodzaju przestępstw" - stwierdziła w rozmowie z RMF FM.

Inwigilacja systemem Pegasus to nie tylko dostęp do rozmów i wiadomości, ale także mikrofonów i aparatów w smartfonie. Ewa Wrzosek uważa, że prokuratura nie miała żadnych podstaw do stosowania takich technik i że inwigilacja to kolejna odsłona zemsty za wszczęcie przez nią śledztwa ws. organizacji wyborów kopertowych. 

Także Roman Giertych jest przekonany, że ataki zlecił polski rząd. "Associated Press ujawniła przed chwilą, że telefon, którego używałem w 2019, był 18 (razy - przyp. red.) infekowany przez PEGAZUS. Polski rząd badał moje rozmowy godzina po godzinie, dzień po dniu. Używano mikrofonu tego telefonu. To był czas kampanii, spotkań z PDT, sprawy II wież. Niewiarygodny skandal" - napisał prawnik na Twitterze.

Rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn po publikacji artykułu przez AP opublikował komentarz: "W Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego i wydaniu postanowienia przez sąd. Każde użycie metod kontroli operacyjnej uzyskuje wymagane prawem zgody - w tym zgodę sądu. Polskie służby działają zgodnie z polskim prawem" - napisał, dodając, że "sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione".

Co potrafi Pegasus?

Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Pod koniec listopada gazeta "Calcalist" poinformowała o znacznym ograniczeniu przez izraelskie władze liczby państw, do których firma NSO Group będzie mogła eksportować oprogramowanie Pegasus, pozwalające inwigilować użytkowników np. smartfonów. 

Lista została zmniejszona ze 102 do 37 państw, a znalazły się na niej tylko te kraje, w których nie dochodzi do łamania praw człowieka. Zakaz objął m.in. Polskę i Węgry. 

W lipcu opublikowane zostały wyniki międzynarodowego dziennikarskiego śledztwa 17 mediów, gdzie stwierdzono, że oprogramowanie Pegasus umożliwiało śledzenie co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków, w tym trzech prezydentów, 10 premierów i jednego króla oraz 85 działaczy praw człowieka i 65 liderów biznesu z różnych krajów. 

Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo, oraz kamer i mikrofonów.