"To jeden z wielkich, godnych przywódców w bloku wschodnim. Można go porównać z naszym Lechem Wałęsą, ale jest to odmienna zupełnie postać, ale równie wielka. Lekturą obowiązkową był jego esej "Siła bezsilnych". To piękny esej o postawie człowieka, który nie chce służyć temu kłamstwu, które wokół go otacza. On pisał o Czechosłowacji, ale odnosiło się to też do Polski. To był trochę taki katechizm działania opozycji demokratycznej" - tak Vaclava Havla wspomina działacz opozycji Henryk Wujec. Były prezydent Czechosłowacji oraz Czech zmarł dzisiaj, miał 75 lat.

Havla spotkałem tylko kilka razy. Pamiętam spotkanie w 1990 roku. Lech Wałęsa wtedy chciał się spotkać z Havlem i pojechaliśmy. Z jednej strony opozycja i z drugiej strony opozycja, ale to już było w innej sytuacji, kiedy mieliśmy już poczucie wolności. Byłem też świadkiem jego wystąpienia w Kongresie Stanów Zjednoczonych. To było wspaniałe przeżycie. On jakby przedstawił światu ten system wartości, którym my żyliśmy, którym się posługiwaliśmy. Myślę, że to było ważne dla zrozumienia naszej drogi do wolności, która tam została przedstawiona - wspomina Wujec.

Czuliśmy bardzo dużą wspólnotę, tak jakby był członkiem naszej opozycji, tak samo. Bardzo często, ponieważ u nas był jednak trochę wyższy poziom wolności, to występowaliśmy w ich obronie. Były dwie głodówki naszej opozycji w obronie Havla i jego przyjaciół: w Kościele Św. Krzyża w 1978 roku i druga w Podkowie Leśnej w roku 1980. Ja rozdawałem ulotki na ulicach w obronie uwięzionych braci z Czechosłowacji. Czuliśmy taką wspólnotę. Moim zdaniem to była wielka siła naszej opozycji, to zrozumienie i współpraca - dodał.