Wabiąc użytkowników, serwisy prześcigają się w wysokości upustów, jednak część z nich to zwyczajne oszustwo - twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna". Rynek zakupów grupowych przeżywa ostatnio prawdziwy boom. Nowe serwisy internetowe wyrastają, jak grzyby po deszczu. To wymusza ostrą konkurencję i powoduje, że każdy chce przyciągnąć klienta najwyższym rabatem.

Niestety, pojawiły się już próby znacznego naciągania takich propozycji. Wychwycili je czujni internauci. I tak np. proponowano kupon rabatowy, który faktycznie był wart nieco ponad 200 zł, zamiast obiecywanych 580 zł. Nieścisłości pojawiają się także przy usługach.

Właściciele portali bronią się, tłumacząc, że odsetek reklamacji nie przekracza 1 proc. Każdego miesiąca w 40 polskich serwisach zakupów rabatowych pojawia się w sumie aż 2,5 tys. ofert.