Granat ręczny, który znaleziono w Poznaniu w samochodzie firmy kurierskiej, okazał się atrapą. Wszystko wyjaśniło się na poligonie wojskowym, gdzie ładunek miał zostać zdetonowany – wyjaśnił rzecznik poznańskiej policji Zbigniew Paszkiewicz.

Granat został podrzucony do auta, gdy jego kierowca wyszedł na chwilę z samochodu do budynku poczty przy ulicy Plebańskiej w Poznaniu. Mężczyzna, gdy tylko go zauważył, wezwał policję.

Funkcjonariusze z jednostki antyterrorystycznej po zabezpieczeniu terenu, zabrali ładunek i zdetonowali go na poligonie wojskowym w Biedrusku. Policja ustala teraz, jak w samochodzie mogła znaleźć się atrapa granatu.