Mija tydzień od rozpoczęcia drugiej głodówki w obronie granicy gminy Dobrzeń Wielki na Opolszczyźnie. W tej chwili w domu kultury głodują cztery osoby. Dziś w Opolu zaplanowano kolejne rozmowy w sprawie zmiany granic gminy i przyłączenia części sołectw do tego miasta.

Protestujący są zdeterminowani. Warto dla sprawy małej ojczyzny ryzykować nawet zdrowiem. Mamy tu wywieszony transparent z hasłem : "Cała gmina zawsze razem". I o to chodzi - mówi jeden z uczestników głodówki.

Swój pierwszy protest zaczęli w grudniu ubiegłego roku. Po kilkunastu dniach, kiedy dostali zaproszenie na rozmowy do Warszawy, przerwali go. Ale tydzień temu znowu postanowili głodować. To była reakcja na zerwanie mediacji przez władze Opola. Ponieważ miejscy urzędnicy twierdzą, że nie mogą rozmawiać w sprawie zmiany granic gminy, bo to kompetencje rządu, protestujący chcą rozmów z przedstawicielem rządowymi.

Niech wreszcie rząd rozwiąże nasz problem, który ciągnie się już od 16 miesięcy - mówią zgodnie głodujący. 

Latem ubiegłego roku rząd wydał rozporządzenie, na mocy którego część okolicznych sołectw włączono do Opola. Decyzja została podjęta, mimo że mieszkańcy gminy nie zgadzali się na takie rozwiązanie. Rozporządzenie zaczęło obowiązywać od 1 stycznia tego roku.

W ten sposób w granicach Opola znalazł się m.in. teren z elektrownią "Opole". Teraz protestujący proponują, żeby Opole zatrzymało elektrownię, ale zwróciło gminie Dobrzeń Wielki przyległe tereny. Prezydent Opola odpowiada, że o zmianach granic nie może decydować, natomiast miasto planuje w najbliższych latach wsparcie finansowe dla gminy. 

Tak jak zimą, tak i teraz głodujący zajęli główną salę w ośrodku kultury w Dobrzeniu Wielkim. Na ścianach powiesili transparenty, a na niewielkiej scenie rozłożyli polowe łóżka i materace. Na razie są cztery, ale w każdej chwili może ich być więcej. 

Głodówkę zaczęli tydzień temu. Piją tylko soki i wodę. I czekają co dalej. Są cierpliwi.

(mal)