Od godziny 6:00 wybieramy prezydenta. Nie musimy się jednak spieszyć, bo lokale wyborcze będą czynne do 20:00.

Pamiętajmy jednak, aby zabrać ze sobą odpowiedni dokument - najlepiej taki, który ma zdjęcie i informację o miejscu zamieszkania. Może to być dowód osobisty, prawo jazdy lub paszport. Gdyby okazało się, że naszego nazwiska nie ma w spisie wyborców, komisja sprawdzi w urzędzie gminy, dlaczego tak się stało. Jeżeli dana osoba została pomyłkowo pominięta, zostanie dopisana do spisu, otrzyma kartę do głosowania i będzie mogła wybrać swego kandydata.

Przed udaniem się do urny wyborczej przyjmijcie więc kilka uwag i niezbędnych wskazówek: Każda osoba, która wybierze się do lokalu wyborczego, dostanie kartę do głosowania, na której - w kolejności alfabetycznej - wypisane będą nazwiska wszystkich kandydatów. Aby oddany w wyborach prezydenckich głos był ważny, głosujemy stawiając znak "X" przy jednym z 12 nazwisk kandydatów. Jeśli pomylimy się przy głosowaniu, nie możemy liczyć na nową kartę. Na karcie do głosowania będzie też nazwisko Jana Olszewskiego, który zrezygnował ze startu w wyborach. Głos oddany na tego polityka nie będzie się jednak liczył.

Do głosowania uprawnionych jest ponad 29 milionów Polaków. Po raz pierwszy głowę państwa będzie mogło wybierać ponad 3 miliony młodych osób, które urodziły się w czasie "wyżu demograficznego" na początku lat osiemdziesiątych. Prawa wyborczego nie mają natomiast osoby niepełnoletnie, pozbawione praw publicznych i wyborczych, a także ubezwłasnowolnione.

Wybory za granicą

Sporym zainteresowaniem cieszą się wybory za granicą. Przedstawiciele konsulatów i ambasad, odpowiedzialni za organizację wyborów mówią, że frekwencja jest nadspodziewanie wysoka. We Francji może głosować każdy, kto zgłosi się do jednej z pięciu komisji wyborczych (prócz dwóch paryskich, przy konsulatach w Lille, Lyonie i Strasburgu) - z ważnym polskim paszportem. Prócz Polaków osiadłych nad Sekwaną na stałe, w wyborach biorą udział również osoby przebywające we Francji czasowo w celach zarobkowych, a także studenci i turyści. Licznie do urn zgłaszają się również Polacy mieszkający w Brukseli. Oficjalne wyniki mają być znane już o 21. Jeśli dojdzie do drugiej tury, po raz pierwszy Polacy mieszkający za granicą również będą mogli powtórnie głosować.

Do tej pory w Brukseli głosowało już ponad 1000 osób co jest rekordem. Jednak na 25 tysięcy Polaków zamieszkujących Belgię to jednak niewiele. Polacy wciąż obawiają się podać swój adres, co jest konieczne przy głosowaniu ponieważ przebywają tu nielegalnie. Tak więc większość głosujących to dyplomaci i przedsiębiorcy oraz ci, którzy mają pobyt stały. Nowością podczas tego głosowania jest to, że komisja wbija każdemu do paszportu na stronie przeznaczonej na wizy specjalna pieczątkę z datą. Chodzi o to by zapobiec podwójnemu głosowaniu.

Także w Czechach i we Włoszech wybory spotkały się ze sporym zainteresowaniem. Niestety, nie wszyscy Polacy pamiętali o stosownych zaświadczeniach. Wśród tych, którzy odeszli z kwitkiem sprzed komisji w polskiej ambasadzie w Pradze, znalazł się także były wiceminister spraw wewnętrznych Bogdan Borusewicz. Poseł był przekonany że jako członek parlamentu nie musi mieć zaświadczenia.

Zakłócenia

Grupa kilku anarchistów zakłóciła głosowanie w komisji w centrum Krakowa. Sześciu młodych ludzi przyszło z psem - do miski wsypali mu jedzenie razem z podartą kartą do głosowania. Po kilku minutach pojawiła się policja. Zatrzymano dwie osoby. Anarchiści dali także o sobie znać w Słupsku. Petardami i okrzykami próbowali zakłócić pracę jednej z komisji. Zapowiedzieli też, że będą zamykać na kłódki lokale wyborcze. Wybory bojkotują mieszkańcy kilku mazowieckich wsi. W ten sposób protestują przeciwko podziałowi administracyjnemu. Mieszkańcy chcą należeć do gminy Czyżewo, ponieważ mają tam bliżej do wszystkich urzędów.

Wrocławianie natomiast mają kłopoty ze znalezieniem komisji wyborczych. Dzieje się tak ponieważ niektóre z nich zmieniły adresy siedzib. Zdaniem przedstawicieli Biura Wyborczego winni są chuligani, którzy zerwali ze słupów obwieszczenia informujące o zmianach adresów 20 komisji wyborczych. Głosujący skarżyli się na ankieterów jednej z pracowni badań opinii publicznej, gdyż w drzwiach lokalu wypytywali oni o preferencje i przeszkadzali w głosowaniu. Na polecenie policji wyszli na zewnątrz budynku. Z kolei w dwóch komisjach wyborczych w Białymstoku wśród kart do głosowania znalazły się ulotki Ligi Republikańskiej.

W szpitalu, na statku, w więzieniu...

Jeśli zdarzyło się komuś, że trafił dziś do szpitala - nie będzie tam mógł wziąć udziału w głosowaniu. W tak zwanych zamkniętych komisjach wyborczych, czyli właśnie w szpitalach można wybierać prezydenta tylko na podstawie list wyborców, które zatwierdzono wczoraj rano. Osoby, które nie mogą się poruszać o własnych siłach, a chcą zagłosować korzystają z pomocy personelu. W prawie każdym większym mieście osoby niepełnosprawne nie mają problemów z dotarciem do komisji wyborczych. Pomagają im w tym specjalne sieci taksówkarskie. Chorzy nie muszą płacić za transport. Wystarczy tylko zadzwonić pod wskazany numer. W Bydgoszczy zgłoszenia przyjmowano już na kilka dni przed wyborami. Dziś o pomoc poprosiło kilkadziesięciu niepełnosprawnych.

W wyborach biorą udział pensjonariusze zakładów karnych. Głosują tylko ci, których sąd nie pozbawił praw obywatelskich. Głosowanie zakończyły już załogi czterech statków Polskiej Żeglugi Morskiej. Ich komisje obwodowe przesłały już do armatora wyniki. Zgodnie z zasadami ordynacji głosować mogą marynarze tylko z tych statków, które pływają pod polską banderą i u polskiego armatora.

18:35