Czterech działaczy nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi zostało we wtorek zatrzymanych przez milicję białoruską w drodze na zebranie ZPB w Iwieńcu. Wśród zatrzymanych jest Andrzej Poczobut.

Jak poinformował Poczobut, grupa działaczy jechała samochodem na miejskie zebranie kierowanej przez Andżelikę Borys organizacji w Iwieńcu. Zostali zatrzymani i przewiezieni do Szczuczyna. Milicja zrewidowała samochód i skonfiskowała kilkaset egzemplarzy wydawanych poza Białorusią pism ZPB: "Głos znad Niemna", "Uchodźcy" i "Magazyn Polski na uchodźstwie".

Nie wiadomo na razie, czym to się skończy. Jesteśmy zatrzymani. Zabrali prasę i powiedzieli, że będą analizować jej treść i na tej podstawie podejmą decyzję - oświadczył Poczobut, rozmawiając z PAP przez telefon z komisariatu milicji.

Ocenił, że zatrzymanie jego i trzech pozostałych działaczy ma na celu niedopuszczenie do ich udziału w zebraniu ZPB. Zostało ono zwołane pod presją władz przed planowanym na wrzesień zjazdem wspieranego przez władze Związku Polaków, którego prezesem jest Józef Łucznik. Według Poczobuta, władzom chodzi o to, by członkowie ZPB, także ci z kręgu Borys, wyłonili delegatów na łucznikowski zjazd, co oznaczałoby uznanie przez nich oficjalnej organizacji.

Wtorkowe zebranie - jak wyjaśnił Poczobut - zostało zwołane na wyraźne żądanie przedstawicielki miejscowych władz z wydziału ds. ideologii, która była obecna na wcześniejszym posiedzeniu zarządu oddziału rejonowego w Iwieńcu. Na tamtym posiedzeniu nalegała ona, by członkowie zarządu ZPB wyłonili delegatów na wrześniowy zjazd organizacji Łucznika, na co obecni wówczas na posiedzeniu się nie zgodzili. Oznajmili, że za prezesa związku uznają Andżelikę Borys, więc na zjazd wspieranego przez władze, łucznikowskiego ZPB nie pojadą.