Gorzką pigułkę musiał przełknąć japoński premier Yoshiko Mori. W atmosferze skandalu do dymisji podał się Kimitaka Kuze, wpływowy doradca kierowanego przez niego rządu.

Kuze był szefem Komisji Odbudowy Finansowej. Decyzję o jego odejściu ogłoszono, gdy wyszło na jaw, iż pracując w rządzie, współpracował jednocześnie z jednym z największych prywatnych banków. Za swe usługi tylko w latach 1989-94 zainkasował ponad dwa miliony dolarów.

Jeszcze dwa dni temu wydawało się, że aferę uda się wyciszyć. Za Kuze opowiedział się premier Mori, a sam oskarżony twierdził, że nie robił nic złego. Wczoraj media ujawniły jednak nową informację o przyjęciu przez doradcę wynagrodzenia od kolejnej firmy. Tym razem było to przedsiębiortswo budowlane Daikyo Inc., które przekazało na konto Kuze łącznie prawie milion dolarów. W tej sytuacji nic już nie mogło uratować głowy nieuczciwego doradcy. 71-letniego Kuze zastąpi na stanowisku starszy o 10 lat Hideyuki Aizawa, były szef Agencji Planowania Gospodarczego.

Afera jest wodą na młyn opozycji i kolejnym dotkliwym ciosem dla koalicji rządzącej, która ledwo utrzymała się u władzy po zakończonych klęską wyborach parlamentarnych w ubiegłym miesiącu. Z ostatnich sondaży wynika, że rząd Moriego popiera zaledwie co piąty Japończyk. Niektórzy opozycjoniści domagają się dymisji samego premiera Moriego, który ich zdaniem jest współodpowiedzialny za skandal, bo cały czas wiedział o ciemnych interesach Kuze.

14:15