Policjanci zatrzymali dwóch bezrobotnych braci z Zawiercia (Śląskie), podejrzanych o napady na placówki bankowe. Mężczyźni prawdopodobnie mają na koncie kilkanaście podobnych przestępstw w województwach śląskim i świętokrzyskim.

Motywem działania braci były problemy finansowe. Skradzione pieniądze wydawali na spłatę długów i bieżące potrzeby. Teraz grozi im kara do 12 lat więzienia. Na podstawie relacji świadków oraz nagrań kamer monitoringu kryminalni połączyli różne napady, których sprawców wcześniej nie udało się schwytać. Wpadli na trop przestępców w Mierzęcicach, gdzie właśnie planowali kolejny skok na miejscową placówkę banku. Wtedy do akcji wkroczyli antyterroryści.

W każdym przypadku przestępcy działali podobnie. Po dokładnej obserwacji banku, robili wstępny szkic i plan akcji. Do popełnienia przestępstwa dochodziło najczęściej jeszcze tego samego dnia. Bracia codziennie przemierzali kilkaset kilometrów, aby wytypować odpowiednią dla nich placówkę banku.Podczas napadu jeden z mężczyzn wchodził do środka, groził pracownicy użyciem broni i zabierał pieniądze. W ten sposób napadli na około 15 placówek bankowo-finansowych m.in. w Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej, Myszkowie, Siemianowicach Śląskich, Pyskowicach oraz w odległym Jędrzejowie.

W samochodzie należącym do jednego z zatrzymanych zabezpieczono broń hukową, atrapę ładunku wybuchowego oraz ubrania, które były wykorzystywane podczas napadów. Według ustaleń śledztwa, pierwsze napady zaplanował i zrealizował jeden z zatrzymanych- 36-latek. Dopiero później do przestępczej działalności wciągnął 39-letniego brata. Do pierwszego napadu doszło we wrześniu ubiegłego roku w Zawierciu.