Zabrać parasol na zakupy? Ściągnąć doniczki na noc z okna? A może zima zaskoczy nas podczas powrotu z pracy? Na te pytania odpowie nowy system meteorologiczny o nazwie INCA-CE, finansowany za pieniądze Unii Europejskiej. Będzie, a właściwie już jest, najdoskonalszym z istniejących systemów przewidywania pogody - jego dokładność wynosi jeden kilometr. Jak go wdrożyć, rozważają w Zakopanem meteorolodzy z całej Europy.

INCA-CE to system nowcastingowy, czyli w języku synoptyków "ultrakrótki". Pozwala przewidzieć pogodę na kilka godzin do przodu. Za to niezwykle precyzyjnie. Można przewidzieć, w której dzielnicy miasta będzie padało, a w której wręcz lało, na którym odcinku drogi spadnie kilka, na którym kilkanaście, a na którym kilkadziesiąt centymetrów śniegu. Wreszcie pomoże ostrzec poszczególne wsie, a wręcz osiedla, przed zbliżającą się wichurą.

Ten system opracowali synoptycy z Austrii. Wykorzystywany jest tam między innymi przez drogowców, którzy z kilkugodzinnym wyprzedzeniem wiedzą, na który odcinek drogi wysłać zimą pługi śnieżne. Te informacje zbierane są, analizowane i potem przesyłane dalej przez system komputerowy. To potężna ilość informacji, które musimy przetworzyć, a potem zarchiwizować - mówi kierujący tym projektem w Polsce Mateusz Gisztorowicz.

Dane dotyczące opadów napływają z całego kraju co 10 minut. Co 10 minut powstaje więc nowa prognoza, która obowiązuje przez dwie godziny. Ale dzięki temu można bardzo dokładnie powiedzieć, gdzie spadnie wyjątkowo dużo wody na metr kwadratowy i ostrzec mieszkańców. Dzięki współpracy z szesnastoma instytutami meteorologicznymi w całej Europie dane są znacznie pełniejsze i bardziej dokładne. Nie powinna więc powtórzyć się sytuacja z powodzi w Bogatyni w 2010 roku, kiedy nikt nie ostrzegł mieszkańców o zbliżającym się kataklizmie. Napływające z Czech i Słowacji dane pozwolą też na lepsze przewidywanie pogody choćby w Tatrach i to oddzielnie dla każdej doliny.

Unia Europejska przekazała na wdrożenie tego systemu 3,2 mln euro. Z tego Polska otrzymała 480 tys. euro. Ma być w pełni gotowy w październiku przyszłego roku, ale już teraz można z niego korzystać. Może to zrobić każdy, przeciętny "zjadacz chleba", ale tworzony jest raczej z myślą o służbach hydrologicznych i sztabach kryzysowych. Może być bardzo pomocny w ostrzeganiu przed powodzią. Dzięki niemu centrum zarządzania kryzysowego może znacznie szybciej podjąć już konkretne działania i zapobiec podtopieniom, choćby przez wzmocnienie i podniesienie wałów - mówi Gisztorowicz. Na razie system jest jeszcze bezradny wobec trąb powietrznych, bo to bardzo lokalne zjawiska, ale potrafi przewidzieć, gdzie można się ich spodziewać. A to już dużo, szczególnie dla tych, którzy powinni się przed nimi schronić.