200 metrów kwadratowych stworzone z lekkich płyt - tak wygląda dom, który powstaje na Odrze. Co najważniejsze w każdej chwili całą konstrukcję można przenieść w dowolne miejsce.

Jego pomysłodawcy i konstruktorowi realizacja marzeń zajęła 5 lat. Połowę tego czasu pochłonęła walka z urzędnikami. Nie wiedząc, jak zakwalifikować taki obiekt, po prostu unikali decyzji, zasłaniając się np. przepisami o obrazie moralności - wspomina właściciel Kamil Zaremba. Będą musiał bieliznę suszyć w ustronnym miejscu, nie mogę na pokładzie. Trzy i pół roku straciłem na korespondencję z urzędem - mówi Zaremba.

Lokator domu na wodzie nie może się zameldować. Utrudnia to trochę posłanie dziecka do przedszkola. Bank również niechętnie daje kredyt na taki dom, bo nie ma księgi wieczystej - przyznaje Zaremba.

Ale są także duże zalety. Jeśli sąsiad będzie słuchał muzyki, której ja nie lubię, to muszę odpłynąć - zauważa Zaremba. I podkreśla, że to jest normalny dom i podkreśla, że ten dom jest tańszy niż zwykły dom, bo nie potrzebuje działki. Wystarczy drobna opłata za cumowanie i podłączenie do mediów.

Budowa ma się zakończyć po wakacjach, pierwszym adresem pływającego domu ma być zabytkowy Ostrów Tumski.