Wszyscy, którym grozi zawał powinni... poczekać. Brzmi makabrycznie, ale tak wygląda rzeczywistość w polskich szpitalach w październiku. W Toruniu w tym roku nie da się już zapisać do kardiologa. Brutalnie rzecz ujmując, jeśli pacjent nie jest umierający, to najbliższy wolny termin dla niego jest dopiero w 2011 roku.

Priorytet mają pacjenci, którzy już leczą się w danej placówce; jeśli rejestrujemy się gdzieś po raz pierwszy trafiamy na sam koniec kolejki. Lekarze są przerażeni brakiem pieniędzy na nadwykonania. Ne możemy sobie pozwolić, żeby powiedzieć obywatelom "no, w tym roku już wyrobiliśmy kontrakt roczny, w październiku zamykamy szpital, otwieramy 1 stycznia. Wiadomo, że musimy funkcjonować. Zadłużenie urośnie. Jeżeli nie zapłaci fundusz w ciągu kilku miesięcy, sytuacja może być dla szpitala katastrofalna - mówi Andrzej Przybysz z toruńskiego szpitala miejskiego.

Z kolei we Wrocławiu specjalistyczny szpital imienia Marciniaka przyjmuje tylko tych pacjentów, których życie jest zagrożone. Planowane na październik, listopad czy grudzień operacje zostały przesunięte także na przyszły rok.

Brak pieniędzy na nadwykonania prawdopodobnie sprawi, że w długi po raz pierwszy popadną nawet te placówki, które do tej pory rok kończyły na plusie.