Ponad dwa tysiące mieszkań w Czeladzi w województwie śląskim nadal bez ciepła. W nocy udało się wreszcie znaleźć miejsce uszkodzenia rury. Ciepłownicy deklarują, że dziś po południu powinni uporać się z awarią.

Uszkodzenia szukano od poniedziałku. Wreszcie wczoraj wieczorem miejsce awarii zostało odnalezione. W nocy ciepłownicy zaczęli awarię usuwać.

Szukaliśmy tak długo z kilku powodów - tłumaczy Janusz Filipek z przedsiębiorstwa ciepłowniczego. Po pierwsze to stara sieć, więc nie ma wskaźników elektronicznych informujących o uszkodzeniu. Ponieważ uszkodzenie nastąpiło w kanale ciepłowniczym wkopanym w ziemię, a nie w studzience, nie widać było żadnego parowania ani wody, która momentalnie wsiąkała w grunt. Wreszcie zdarzały się sytuacje, że mieliśmy problemy ze sprawdzaniem rur, które biegną przez prywatne podwórka - wyjaśnia.

Jednak mieszkańców Czeladzi, którzy marzną od poniedziałku, ta argumentacja nie przekonuje. Przestałam być wyrozumiała, bo to za długo trwa. A oni ograniczają się tylko do wywieszania ogłoszenia, że ciągle szukają uszkodzenia - mówi jedna z mieszkanek Czeladzi.

Od kilku godzin ekipy remontowe próbują załatać dziurę, przez którą wyciekła woda. Janusz Filipek przewiduje, że dziś po południu usuwanie awarii się zakończy. Po kilku kolejnych godzinach - bo tyle trwać będzie napełnianie sieci wodą - w mieszkaniach powinno być już ciepło.

RMF24.pl on Facebook