Na katowicką wystawę "Śląskie sacrum" o epoce późnego średniowiecza, która ma być otwarta za kilka dni, najprawdopodobniej nie dotrą eksponaty z Muzeum Śląskiego w czeskiej Opawie. Wszystko dlatego, że czeskie władze całkowicie zakazały wywożenia za granicę obiektów muzealnych.

Eksponaty najwyraźniej przypadkowo stają się w Czechach kartą przetargową w sporze między rządem, a prywatną szwajcarską firmą. Przed laty, po negatywnej opinii jednego z ministerstw, firma musiała zrezygnować z inwestycji w Czechach. Zaczął się za to wieloletni spór sądowy, który ostatecznie państwo czeskie przegrało. Międzynarodowy sąd arbitrażowy przyznał firmie około 9 miliardów koron odszkodowania, ale długu nie uregulowano do dziś.

Dlatego niedawno, kiedy do Austrii na jedną z wystaw trafiły eksponaty z czeskich zbiorów, w ramach odzyskiwania długów, 3 z nich zostały zatrzymane. Teraz Czesi, bojąc się o inne eksponaty, postanowili nie wysyłać ich na zagraniczne wystawy, w tym także do Katowic.