Z roku na rok zmniejsza się liczba wypłacanych dodatków mieszkaniowych - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Dzieje się tak m.in. dlatego, że osoby źle sytuowane wstydzą się ujawniać prawdziwą sytuację materialną oraz nie potrafią złożyć odpowiedniego wniosku o dodatek.

W ocenie Najwyższej Izby Kontroli system wypłaty dodatków funkcjonuje sprawnie; wszystko odbywa się terminowo. Jednak wnioski o dodatki weryfikowane są pobieżnie. Sporadycznie korzysta się z prawa do przeprowadzenia wywiadu środowiskowego przed wydaniem decyzji. W latach 2006-2008 w kontrolowanych gminach zweryfikowano dane z 3,6 proc. wszystkich złożonych wniosków.

W latach 2006-2008 w 34 gminach wydano 321 tys. decyzji w sprawach wydatków mieszkaniowych i wypłacono łącznie blisko 291 mln zł. Od roku 2004 - jak zauważa NIK - następuje systematyczny spadek liczby składanych wniosków i wypłacanych kwot. W 2004 roku (jak podaje NIK, powołując się na poprzednie kontrole) wypłacono w tych gminach ponad 124 mln zł, w 2006 - 109 mln zł, a w 2008 - 81 mln zł.

Na tę sytuację wpływ może mieć - jak podaje NIK - wzrost emigracji zarobkowej w latach 2005-2008, niechęć do ujawniania prawdziwej sytuacji materialnej (część osób wstydzi się swojej złej sytuacji), nieumiejętność starania się o dodatek.

Dodatki mieszkaniowe miały wspomóc osoby o najniższych dochodach. Pomoc ta przysługuje osobom, znajdującym się w trudnej sytuacji materialnej (dochody nie przekraczają 882 zł na osobę w rodzinie wieloosobowej i 1236 zł w rodzinie jednoosobowej), posiadającym prawny tytuł do lokalu.

Osoby ubiegające się o dodatek nie mogą też mieć większego metrażu niż 35 m kw. w gospodarstwie jednoosobowym, 40 metrów w gospodarstwie dwuosobowym i 45 metrów w gospodarstwie trzyosobowym. Możliwe jest przekroczenie powierzchni mieszkaniowej o 30 proc.

Średnia wysokość dodatku mieszkaniowego, wypłacanego w latach 2006-2008 w 34 badanych gminach wynosiła 240,5 zł.