Kilkumiesięczne analizy oświadczenia majątkowego posła Łukasza Mejzy prowadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne - bez żadnych efektów. Jak dowiedział się reporter RMF FM do tej pory trwa rutynowa analiza przedkontrolna dokumentów, które złożył parlamentarzysta.

Co to oznacza? Możliwości jest kilka.

Być może CBA nie chce na razie wszczynać kontroli oświadczenia Łukasza Mejzy. Taki krok po analizie przedkontrolnej oznaczałby, że agenci mają poważne wątpliwości dotyczące prawdziwości zeznania majątkowego.

W takiej sytuacji można wezwać osobę sprawdzaną do delegatury Biura, w celu odebrania od niej wyjaśnień. Na razie jednak nic takiego się nie stało.

"Nie spodziewamy się dziś w CBA pana Łukasza Mejzy" - powiedział reporterowi RMF FM rzecznik ministra koordynatora specsłużb Stanisław Żaryn.

Brak efektów pracy agentów może też mieć inny powód. Być może w oświadczeniu majątkowym posła Łukasza Mejzy nie natrafiono dotąd na nieprawidłowości.

Szef MEiN Przemysław Czarnek pytany przez Roberta Mazurka o to, czy poseł Mejza zostanie w rządzie, powiedział, że "to są decyzje pana premiera, natomiast niewątpliwie jest to trudna sprawa".

Trwa postępowanie sprawdzające te wszystkie doniesienia, niewątpliwie jest to trudna sprawa i dla nas nieprzyjemna - dodał. Gdybym był Łukaszem Mejzą, którego lubię, zawiesiłbym swoje funkcjonowanie w ministerstwie do czasu wyjaśnienia sprawy - zaznaczył minister czarnek.

Jak podkreślił, "wtedy rzeczywiście wyglądałoby to lepiej". Ale to jest moje zdanie - zastrzegł.

Co dalej z Łukaszem Mejzą? PiS zmienia stanowisko

Środowa konferencja prasowa Łukasza Mejzy z dowodami na rzekome uzdrowienia nie przekonała polityków Prawa i Sprawiedliwości. Kierownictwo partii oczekuje, że wiceminister sportu zawiesi swoją rządową aktywność.

Jak zauważa dziennikarz RMF FM Roch Kowalski, od wczoraj zdanie władz PiS-u ws. Łukasza Mejzy się zmieniło. Jeszcze w środę politycy partii albo udawali, że konferencji nie widzieli, albo powtarzali jak mantrę, że czekają na wyjaśnienia zarzutów. 

Dziś od rana stanowisko partii jest inne, a wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wprost sugeruje koniec rządowej kariery wiceministra. Moim zdaniem oczekujemy, aż zawiesi swoją czynność i udział w pracach ministerstwa do czasu wyjaśnienia sprawy - mówił więc Terlecki. Dopytywany, czy sam powinien to zawiesić, odparł: "Tak mi się wydaje".

Jak zauważa dziennikarz RMF FM Roch Kowalski, PiS czeka więc na ruch ze strony Łukasza Mejzy, choć premier jedną decyzją sam mógłby go odwołać z rządu. Koniec kariery w resorcie nie oznacza jeszcze złamania sejmowej większości.

Łukasz Mejza nadal może wspierać PiS z ław poselskich. Otwarte pozostaje pytanie - czy nadal będzie chciał.

Pod koniec listopada Wirtualna Polska podała, że Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych na raka, Alzheimera czy Parkinsona. Jak twierdzi portal, Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak zarówno w Polsce, jak i na całym świecie uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne.

Poseł Łukasz Mejza zorganizował wczoraj konferencję prasową, podczas której odniósł się do publikacji prasowych na swój temat. Mejza nazwał publikacje portalu WP "największym atakiem politycznym po 1989 roku". Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie większości rządowej - przekonywał polityk.

Łukasz Mejza zasiada w Sejmie od marca tego roku. Objął mandat po zmarłej posłance KP-PSL Jolancie Fedak. Po wejściu do Sejmu Mejza nie przystąpił do klubu Koalicji Polskiej-PSL i pozostał niezrzeszony. Wiceministrem sportu jest od października - objął funkcję z rekomendacji Partii Republikańskiej.




Opracowanie: