W niedzielę, punktualnie o godz. 17. zawyły syreny - zamarł ruch w stolicy i wielu innych miastach Polski. W ten sposób uczciliśmy 66. rocznicę Powstania Warszawskiego. Była to największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Powstańcy walczyli przez 63 dni, choć początkowo planowano, że ten zryw potrwa najwyżej trzy doby.

Zginęło 18 tysięcy powstańców i 180 tysięcy cywilów. Pamiętając o nich. Polska na chwilę zatrzymała się niedzielnego popołudnia. W hołdzie dla uczestników tego zrywu w stolicy i innych miastach Polski zawyły syreny.

Warszawa pamiętała...

Na warszawskich ulicach, gdzie od rana powiewał biało-czerwone flagi przystawali przechodnie, słychać było klaksony samochodów. Przechodnie zatrzymali się, stali w milczeniu. Zatrzymał się ruch samochodowy, stanęły tramwaje. Ludzie siedzący przy kawiarnianych stolikach wstawali. Uruchamiane 1 sierpnia syreny to system obrony cywilnej. Zazwyczaj włącza się je w sytuacjach wyjątkowego zagrożenia dla ludności. Oprócz stałych punktów alarmowych w 66. rocznicę Powstania Warszawskiego wykorzystano także syreny mobilne, aby sygnał alarmowy był słyszany w całym mieście.

Minuta ciszy zaległa też na wojskowych Powązkach, gdzie przy pomniku Gloria Victis (Chwała zwyciężonym) zgromadzili się kombatanci i przedstawiciele władz m.in. prezydent elekt Bronisław Komorowski, p.o. prezydenta, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Największe wrażenie to wspomnienie zrobiło na uczestnikach powstania, takich jak na "Zawiejce", powstańczej telefonistki z Mokotowa. Do dziś pamiętam pierwszą ofiarę, którą zobaczyłam na ulicy Krasickiego. Leżał chłopak na ulicy. To było parę minut po piątej - mówiła reporterowi RMF FM.

Powstanie, które rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 r. z rozkazu Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora”, miało w założeniach trwać kilka dni. Tymczasem zakończyło się dopiero po 63 dniach ciężkich walk, w których poległo około 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Zginęło również około 3,5 tys. żołnierzy z Dywizji Kościuszkowskiej. Straty wśród ludności cywilnej wynosiło około 180 tys. zabitych. Po kapitulacji pozostałych mieszkańców Warszawy, miasto zostało niemal całkowicie zniszczone.