Przeprosin i 15 tys. zł zadośćuczynienia za straty moralne domaga się 84-latek od dwóch stołecznych banków. Mężczyzna nie dostał zgody na skorzystanie z toalety. W Warszawie miał dziś ruszyć precedensowy proces, jednak sprawa została odroczona. Sędzia, która miała ją prowadzić złamała nogę w drodze do pracy.

Mam nadzieję, że ktoś się wreszcie ocknie - o to mi chodzi" - powiedział 84-latek. Dwa lata temu poszedł do dwóch banków mających siedzibę w tzw. Błękitnym Wieżowcu w Warszawie. Przy bankowych okienkach spędził ponad godzinę. W pewnym momencie poprosił o możliwość skorzystania z toalety. Usłyszał, że publicznej toalety w banku nie ma, a do pracowniczej pójść nie może. Mówię tym pracownikom, że już muszę - a tu drwiny, śmiechy - dodał.

Zanim złożono pozew, mężczyzna zawiadomił prokuraturę, inspekcję sanitarną i nadzór budowlany. Jak wynika z dokumentów, banki oświadczyły, że nie mają publicznych toalet ze względów bezpieczeństwa oraz dlatego, że korzystali z nich bezdomni i narkomani. Publicznych toalet w bankach w Błękitnym Wieżowcu nie ma do dziś. Bankowi ochroniarze odsyłają do bufetu w biurowcu lub na stację metra.