Chcą dzielić się z innymi swoimi spostrzeżeniami na temat wychowania dzieci. Dokumentują dorastanie swoich pociech. W polskim internecie pojawia się coraz więcej blogów pisanych przez ojców. A ich odbiorcami są głównie – jak przyznają sami autorzy – matki. Ojcowie blogerzy nie ukrywają, że czasami mieliby ochotę uciec od swoich rodzin – ale szybko by wrócili stęsknieni. Brak czasu, niemożliwość zaplanowania czegokolwiek, chaos – tak wygląda dzień z życia taty. Równocześnie posiadanie dzieci daje ogromną satysfakcję. „Jestem szczęśliwym człowiekiem w tym momencie, kiedy ona jest obok mnie, kiedy patrzy na mnie, kiedy się z nią bawię, kiedy wychodzę z nią na spacer” – mówi jeden z blogerów. A my wszystkim ojcom – nie tylko tym blogującym – życzymy wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Ojca.

Nie zależy mi na tym, żeby promować swoją osobę, tylko żeby dzielić się spostrzeżeniami związanymi z byciem rodzicem. Widzę po latach, że są ludzie, którzy to czytają. W części wpisów pojawiają się porady. Warto się takimi rzeczami dzielić - mówi autor tatablog.pl - ojciec trójki małych dzieci - trzylatki, pięciolatka i niespełna ośmiolatka. Jak podkreśla, pisanie bloga pozwala spojrzeć na daną sytuację z trochę innej perspektywy. Krótko mówiąc - przemyśleć ją sobie, bo w tym całym zabieganiu na ogół nie ma czasu na tego typu refleksje. Myślę, że to jest też taki odpoczynek intelektualny. Mój blog momentami jest ironizujący, wszystkie przemyślenia są takim odpoczynkiem od codzienności - dodaje.

Kamil, autor bloga tatawpracy.pl, ojciec czterolatka i dwulatki, przyznaje, że zaczął pisać bloga… z braku czasu. Dużo pracowałem, bardzo mało czasu spędzałem w domu, miałem wrażenie, że nie ma mnie w życiu rodzinnym i postanowiłem robić takie rzeczy, które pozwolą mi zobaczyć faktycznie, jak dużo w tym życiu uczestniczę. Zacząłem pisać bloga i okazało się, że moje spostrzeżenia - czasem dosyć brutalne - spotykają się z entuzjazmem innych młodych rodziców i wszyscy mamy gdzieś punkt wspólny – mówi.

"To najtrudniejszy klient, jakiego obsługiwałem. Klient niesforny"

Ojcowie blogerzy przyznają, że rodzicielstwo to nie sielanka. Bycie rodzicem to jest najtrudniejszy projekt w moim życiu, jak do tej pory i to jest najtrudniejszy klient, jakiego obsługiwałem. Klient niesforny, który stwarza zawsze jakieś problemy i zawsze ma inne zdanie – podkreśla Kamil.

Bycie rodzicem to jest odpowiedzialność, za siebie też, bo trzeba być cały czas sprawnym, gotowym na wszystko, trzeba umieć dostosować się do bez przerwy zmieniającej się sytuacji. Czasami trudno coś planować, bo życie z dziećmi pokazuje, że i tak wszystko się wywraca się do góry nogami – dodaje natomiast autor tatablog.pl. Dzieci mają swoje tempo. Rodzicom jest to ciężko czasami znieść szczególnie, jak ktoś się rano spieszy i wychodzi do szkoły czy do przedszkola. Przykład - zima, kombinezony i tak dalej, po czym w drzwiach, u progu, gdy za 5 minut zaczynają się zajęcia, czy trzeba wyjechać - dziecko mówi: "siku! - dodaje.

Główny problem: Brak zorganizowania, ciągłe zmiany planów

Do tego dochodzi wieczny brak czasu i często niemożliwość zaplanowania dnia. Pierwsze lata to jest wielka bolączka jeśli chodzi o sen, czas, obowiązki zawodowe. To wszystko to jest jakieś takie ślizganie się pomiędzy obowiązkami i staranie się, jak tu się wpasować, żeby było dobrze. Przyznam szczerze, że brak zorganizowania i ciągłe zmiany planów to jest chyba główny problem, jaki mam, bo w pracy lubię zorganizowanie i poukładanie, harmonogram i rzeczy, które dzieją się według planu. Natomiast z dziećmi to jest totalna improwizacja – zauważa Kamil.

Autorzy blogów nie ukrywają, że zostanie ojcem bardzo ich zmieniło – nie tylko prywatnie, ale także w podejściu do życia zawodowego. Celem są dzieci i ich dobro, przede wszystkim. Praca jest w tym wszystkim ważna, natomiast myślę, że całkiem inaczej negocjuje się warunki pracy czy życie codzienne w tej pracy i jest tak na pewno, że rodzice mają inne warunki, inny system pracy, na wiele rzeczy im się pozwala, mimo że często wiąże się to z krzywym spojrzeniem współpracowników „niedzieciatych" – uważa Kamil.

"Bycie rodzicem powinno być świadomym wyborem, nie każdy jest gotów na taki krok"


Stałem się bardziej odpowiedzialny, wiem, że mam kogoś pod opieką. Zacząłem zwracać uwagę na takie rzeczy jak np. matka przechodząca z dzieckiem na czerwonym świetle czy rodzic przeklinający przy dziecku. Strasznie mnie to drażni, czasami zwracam uwagę - najczęściej słyszę wtedy od kogoś, czy jestem policjantem – mówi Marek, autor bloga tatowy.pl, ojciec dwuipółletniej Iny. Twórca tatablog.pl podkreśla natomiast, że rodzic musi stać się lepszym człowiekiem. Jeżeli chce się być dobrym przykładem, to trzeba samemu nauczyć się wielu nowych rzeczy. Na przykład jeżeli chce się, żeby powiedziane słowo miało wagę, to musi być dotrzymane. Jakaś obietnica, rzucanie słów na wiatr - jeżeli robi się to pochopnie, to taki rodzic nie buduje swojego autorytetu przed dzieckiem – dodaje. Jak podkreśla, przy małych dzieciach wszystko odwraca się do góry nogami. Bycie rodzicem to powinien być świadomy wybór z przekonaniem, bo nie każdy jest w danym momencie swojego życia gotów na taki krok. Fajnie, jak ktoś do tego świadomie podchodzi – zaznacza.

Tata doskonały? To trudne do osiągnięcia. Czasem nie wyrabiam, czasem zawodzę, faktycznie. Natomiast najlepszymi lekcjami są sytuacje, w których nie daje się rady, widzi się płaczące, smutne dziecko - wtedy myślę, że to są sytuacje, kiedy popełnia się błędy tylko jeden raz, a potem stara się robić wszystko, żeby jednak do nich nie dopuszczać – mówi Kamil.

"Wszyscy najchętniej ucieklibyśmy na długie wakacje, ale nikt by tego nie wytrzymał"

Zmęczenie czasem daje się we znaki. I wtedy pojawia się myśl: „rzucić to wszystko i uciec”. Myślę, że każdy rodzic przechodzi przez takie momenty, że w pewnych chwilach naprawdę chciałby wszystko rzucić i gdzieś zniknąć na jakiś czas, przestać być tą odpowiedzialną osobą, która o wszystko musi się troszczyć. Na pewno każdy ma takie chęci ucieczki, przestania bycia tym rodzicem. Ale z drugiej strony ja akurat jestem z miasta, w związku z tym w dużym mieście wszyscy codziennie są zabiegani, nigdy nikt dla nikogo nie ma czasu, więc dla odmiany takie pobycie razem ze sobą, bez żadnych szczególnych planów, takie "współbycie" też jest super. Ja to nazywam „mini wakacje”, czyli dłuży weekend, żeby sobie zwyczajnie pobyć ze sobą i porobić głupoty z dziećmi – mówi autor tatablog.pl. Kamil z kolei śmieje się, że taka możliwość ucieczki byłaby najlepszym prezentem z okazji Dnia Ojca. Prawdopodobnie wróciłbym po jednym wieczorze do domu, stęskniony za nimi wszystkimi i z chęcią powrotu do domu po prostu, natomiast czasem ma się chęć tej ucieczki, zdecydowanie. Wszyscy najchętniej ucieklibyśmy na długie wakacje, natomiast myślę, że nikt by tego nie wytrzymał - uważa. Powinniśmy mieć jakieś specjalne wakacje dla rodziców - samotne jedynki, takie pojedyncze pokoje, żeby się zamknąć bez dostępu do słońca i przespać - żartuje.

Równocześnie ojcowie podkreślają, że zajmowanie się dziećmi daje im dużo satysfakcji. Kiedyś istniał taki stereotyp, że tata idzie do pracy, a mama wychowuje dziecko i opiekuje się domem. Dawniej być może ojcowie wstydzili się, że opiekują się dziećmi, że to niemęskie. Teraz to się zmienia. Sam zrezygnowałem z pracy na rok, opiekowałem się Iną. Ojcowie coraz chętniej chcą wychowywać swoje dzieci – uważa Marek. Mojego ojca w moim wychowaniu było bardzo niewiele, wręcz można powiedzieć, że go nie było. Powiedział, że odpuszcza sobie ten temat i że to jest rola matki. Z mojej perspektywy byłoby mi bardzo szkoda, gdyby mnie w tym wszystkim nie było. Myślę, że mam moim dzieciom dużo do przekazania i dużo fajnych rzeczy możemy razem zrobić. Staram się pracę poukładać w taki sposób, żeby jednak z nimi być, żeby mogli na mnie liczyć i żebyśmy razem mogli spędzać życie, a nie tylko, żebym siedział w pracy i zarabiał pieniądze – dodaje z kolei Kamil.

Rodzice - rodzinna spółka akcyjna

Autor tatablog.pl podkreśla natomiast, że najistotniejsze jest partnerskie podejście rodziców. Najważniejszą dla mnie rzeczą jest to, że mamy zrozumienie, że tworzymy drużynę, a raczej rodzinną spółkę S.A., czyli jest ktoś, kto jest w zarządzie ktoś, kto jest odpowiedzialny za finanse, za strategię i że wszyscy siebie nawzajem w tej spółce potrzebują. Oboje z żoną pracujemy, prowadzimy firmy, zajmujemy się dziećmi, wymieniamy się nimi w różnych sytuacjach – dodaje.

A Marek podkreśla, że dziecko rekompensuje wszystko. Jestem szczęśliwym człowiekiem w tym momencie, kiedy ona jest obok mnie, kiedy patrzy na mnie, kiedy się z nią bawię, kiedy wychodzę z nią na spacer i po prostu jest obok mnie. Dla każdego taty to chyba powinno być najwspanialsze. Chcę, żeby moja córka faktycznie była szczęśliwa i wtedy ja też będę szczęśliwy - deklaruje.