Władze Bułgarii stanowczo zdementowały informacje zawarte w komunikacie ambasady USA w Sofii, która ostrzegła amerykańskich obywateli o możliwości zamachu na jeden lub więcej stołecznych autobusów. Ambasada wycofała potem to ostrzeżenie.

Władze Bułgarii stanowczo zdementowały informacje zawarte w komunikacie ambasady USA w Sofii, która ostrzegła amerykańskich obywateli o możliwości zamachu na jeden lub więcej stołecznych autobusów. Ambasada wycofała potem to ostrzeżenie.
Stacja metra w Brukseli, gdzie doszło do zamachu (zdj.ilustracyjne) /PAP/EPA/OLIVIER HOSLET /PAP/EPA

Ambasada USA otrzymała informację o możliwym zagrożeniu nieokreślonej linii autobusowej lub linii autobusowych w okolicach hotelu Pliska - głosił komunikat ambasady zamieszczony w środę wieczorem na Facebooku i zalecający Amerykanom unikanie tej części bułgarskiej stolicy.

Bułgarskie władze stanowczo zdementowały to ostrzeżenie, twierdząc, że nie ma żadnych wiarygodnych informacji o niebezpieczeństwie grożącym mieszkańcom Sofii albo przyjezdnym. Wyjaśniły, że fałszywy komunikat był efektem "osobistego zawodu na tle miłosnym", nie podając szczegółów.

Sposób, w jaki dyplomaci USA ujawnili informację otrzymaną od bułgarskich partnerów, jest absolutnie niewłaściwy i nie do przyjęcia - oświadczył w komunikacie premier Bułgarii Bojko Borysow. Pragnę zapewnić obywateli Bułgarii, że państwowe służby badają każdy ślad zagrożenia i nie zatajałyby przed opinią publiczną najmniejszego niebezpieczeństwa - podkreślił.

Rano rzeczniczka ambasady potwierdziła autentyczność komunikatu, ale nie podała żadnych dalszych szczegółów, twierdząc, że placówka dyplomatyczna nie komentuje trwających dochodzeń. Następnie ambasada poinformowała o wycofaniu ostrzeżenia.

Po wtorkowych zamachach terrorystycznych w Brukseli nadzwyczajne środki bezpieczeństwa podjęto na lotniskach i dworcach w całej Bułgarii oraz w sofijskim metrze.

(rs)