Przez kilkadziesiąt kilometrów śląska policja ścigała w nocy ulicami Katowic i Mysłowic 23-letniego kierowcę daewoo nexii. Przestępca, który na jednej z blokad próbował rozjechać policjantów, prowadził bez prawa jazdy. Prawdopodobnie był pijany.

Jak poinformował rzecznik mysłowickiej policji aspirant sztabowy Ryszard Padewski, akcja, w której uczestniczyły łącznie załogi czterech radiowozów, trwała około godziny. Policjanci oddali podczas niej strzały. Prowadzący daewoo nexię 23-latek uciekając, przejechał około 70 kilometrów.

Pościg rozpoczął się około godz. 3 w nocy na katowickiej ulicy Kościuszki. Policyjny patrol zauważył tam nexię jadącą momentami pod prąd. Mimo sygnałów do zatrzymania, kierowca rozpoczął ucieczkę lokalnymi drogami w stronę Mysłowic.

Stopniowo do pościgu za kierowcą włączyły się załogi czterech radiowozów. Młody człowiek nie reagował na ich znaki. Próba zatrzymania rozpędzonej nexii w rejonie skrzyżowania ulic Ziętka i Kolejowej około godz. 3.30 w mysłowickiej dzielnicy Brzęczkowice zakończyła się atakiem na funkcjonariuszy. Kierujący pojazdem bandyta nie zareagował na dających mu znaki do zatrzymania policjantów i jadąc pełnym gazem próbował ich rozjechać. Wówczas padły strzały oddane w kierunku kół samochodu - powiedział Padewski.

Ostatecznie bandytę zatrzymano w katowickiej dzielnicy Nikiszowiec, w rejonie ulicy Krawczyka. Według policjantów, choć ucieczka wyglądała tak brawurowo, jakby bandyta nie liczył się z niczym, udało się uniknąć poszkodowanych oraz zniszczeń. Jak się okazało, 23-latek prowadził bez prawa jazdy - stracił je kilka tygodni temu za jazdę po pijanemu.

Również i tym razem młody katowiczanin mógł być pijany. Ponieważ odmówił poddania się badaniu na zawartość alkoholu, pobrano od niego krew do analizy. Prawdopodobnie w sobotę zostanie doprowadzony do prokuratora. Jeżeli po przesłuchaniu usłyszy zarzut czynnej napaści na policjantów, będzie mu groziło do 10 lat więzienia.