Dziesięć lat batalii z urzędnikami skarbówki w Sosnowcu. Właścicielka firmy odzieżowej w tej śląskiej miejscowości w końcu wygrała z fiskusem sprawę w sądzie. Jednak na razie nie ma co liczyć na odszkodowanie za błędy Urzędu Skarbowego, które doprowadziły jej przedsiębiorstwo do upadłości. Z 250 pracowników zostało kilku.

Centrala firmy była w Polsce, w Sosnowcu. Odział - w Niemczech. Ubiegałam się o zwrot podatku VAT z tytułu tego, że nasze wyroby wyjeżdżały do Niemiec do naszego oddziału - tłumaczy właścicielka.

Urzędnicy uznali, że to złamanie prawa i ruszyła lawina upadłościowa. Kary, zajmowanie maszyn i kont bankowych, wreszcie zwalnianie ludzi. Kobieta oddała sprawę do sądu administracyjnego i wygrała. To oznaczało, że miała rację.

Ale odszkodowania nie ma. Właścicielka firmy chce 5 milionów złotych. Dwa razy jednak w sądzie przegrała, bo - zdaniem sądu - nie udowodniła, że urzędnicy skarbowi działali bezprawnie. Teraz została już tylko rozprawa kasacyjna.